Opinie 10 lut 2017 | Michał Jędryka

Oddajemy do Waszych rąk „Tygodnik Bydgoski”, z nadzieją, że spotka się on z życzliwym przyjęciem. Robimy to tuż przed świętami Bożego Narodzenia, mając nadzieję, że będzie to wspaniały prezent pod choinkę dla wszystkich, którym droga jest Bydgoszcz.

      

Michał Jędryka

Redaktor Naczelny

"Tygodnika Bydgoskiego"

Szanowni Czytelnicy, drodzy bydgoszczanie!

Oddajemy do Waszych rąk „Tygodnik Bydgoski”, z nadzieją, że spotka się on z życzliwym przyjęciem. Robimy to tuż przed świętami Bożego Narodzenia, mając nadzieję, że będzie to wspaniały prezent pod choinkę dla wszystkich, którym droga jest Bydgoszcz. 

Jesteśmy przekonani, że życzenia składane przy wigilijnych stołach nie są tylko jakąś kurtuazyjną uprzejmością, że nie są one – broń Boże – żadną hipokryzją, ale są momentem szczególnego wysiłku, by odnaleźć w nas samych dobro, którego możemy sobie nawzajem życzyć. Zaczynamy wtedy rozumieć, a właściwie przypominamy sobie, że jesteśmy rodziną, wspólnotą, społecznością, wreszcie narodem. Że te słowa znaczą coś prawdziwego, coś istniejącego naprawdę i zobowiązującego. 

A jeśli ktoś nas przekonuje, że jesteśmy tylko zbiorowiskiem indywiduów, konkurujących ze sobą w nieustannym wyścigu (jak te szczury z ulicy Pomorskiej, o których pisze autor naszego „Bydgoszczu headlines”), to z pewnością ktoś taki chce nas okłamać. Jeśli ktoś z uporem twierdzi, że musimy budować społeczeństwo, w którym indywidualny sukces ma dla każdego znaczyć więcej niż solidarność i przyjaźń, to my odpowiadamy, że nie chcemy żyć w takim społeczeństwie! Jeśli mamy wychowywać nasze dzieci do nieustannej walki wszystkich ze wszystkimi, to odpowiadamy, że to nie jest sytuacja normalna i nie takie przesłanie chcemy następnym pokoleniom pozostawić. 

Jesteśmy przekonani, że istnieje wspólne dobro, o które należy wspólnie dbać i wspólnie go bronić. Tym dobrem jest nasze miasto, jego ulice i kamienice, szkoły i kościoły, urzędy i instytucje, kultura i sztuka, historia i cmentarze, ale przede wszystkim jego mieszkańcy, a szczególnie rodziny.

Chcemy choć trochę przyczynić się do odbudowania tożsamości Bydgoszczy, boleśnie zburzonej w ciągu ostatnich stuleci, tak jak zburzone zostały najcenniejsze zabytki naszego miasta. Dlatego nasze łamy będą otwarte dla wszystkich, którym szczerze na Bydgoszczy zależy. Niech nasz „Tygodnik” będzie miejscem wymiany opinii, dyskusji, a nawet sporów przyczyniających się do lepszego zrozumienia, czym jest nasze miasto i czego dziś potrzebuje, by następne pokolenia mogły być dumne z Bydgoszczy, by nie chciały z niej wyjeżdżać w poszukiwaniu nauki, kultury i pracy, ale by znalazły tu, w swoim mieście, realizację własnych marzeń i ambicji. To jest możliwe. I tego życzymy sobie i Bydgoszczy z okazji tych Świąt i Nowego Roku.

Wspaniała polska kolęda, autorstwa wybitnego poety Franciszka Karpińskiego, przypomina nam, że „Słowo ciałem się stało”. Bo „na początku było Słowo”. Niech nasze skromne słowa, wzorem tego Słowa przedwiecznego, też staną początkiem jakiegoś dobra w naszym mieście. To jest naszym marzeniem i celem.  

Z drugiej strony nasz „Tygodnik” przyszło nam wydać, czego nie przewidywaliśmy, w sytuacji wyjątkowej eskalacji wewnętrznych konfliktów w naszej Ojczyźnie. Nie jesteśmy ludźmi bez poglądów i sprzeciwiamy się rozpowszechnionemu mitowi, że można uprawiać dziennikarstwo w oderwaniu od poglądów politycznych. Każdy myślący człowiek ma bowiem swoje poglądy. Bo człowiek, jako stworzenie rozumne, zawsze ocenia to, co spostrzega. Wyrzeczenie się poglądów byłoby wyrzeczeniem się rozumu, a w konsekwencji wyrzeczeniem się człowieczeństwa.

Ale nie wyklucza to żelaznej zasady oddzielenia informacji od komentarza oraz dyskusji. Pogląd może być przecież błędny, dlatego mądrzy Rzymianie mówili „audiatur et altera pars” – wysłuchaj też drugiej strony. Ma to sens tylko wtedy, gdy nie jest sztuką dla sztuki, ale poszukiwaniem poprzez dyskusję – prawdy. Bo prawda istnieje. W naszej cywilizacji prawda jest wartością większą niż życie, czego przykład dał Sokrates, gdy umarł za prawdę; większą nawet niż przyjaźń, jak to przekazał nam Arystoteles w słynnym zdaniu „przyjacielem Platon, ale większą przyjaciółką prawda”.

To uczynimy zasadą naszej pracy. 

Gazeta, którą mają Państwo w ręku, jest „zerowym” numerem „Tygodnika”. Będzie on ukazywał się regularnie prawdopodobnie od wczesnej wiosny 2017 roku. Do tego czasu ukażą się kolejne numery „wstępne”, nieregularnie, w większych niż tydzień odstępach. Te początkowe numery będą bezpłatne, by mogli Państwo, bez ponoszenia najmniejszych nawet wydatków, zapoznać się z naszym pismem. Oczywiście obecny numer ma charakter szczególny – świąteczno-noworoczny. Dlatego przedstawiamy to, co w tym okresie wydaje się szczególnie ważne. Zastanawiamy się nad sytuacjami tych, dla których święta może nie są tak radosne, a na których drodze znaleźli się jednak życzliwi ludzie. Piszemy o tym, czy młodzi bydgoszczanie chcą zawierać małżeństwa oraz kto i dlaczego ich do tego zachęca. Dalej wraz z księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim, wybitnym biblistą, zastanawiamy się, czy Rosja może się nawrócić. Zwracamy też uwagę, jak bardzo ważny dla nas stał się „budżet obywatelski”. Jarosław Jakubowski pisze, co znalazł w parku, a Zuzanna Olszewska martwi się, czy pewna bydgoszczanka odnajdzie miłość… Ponadto wraz z historykiem Krzysztofem Osińskim spoglądamy w przeszłość – choć niezbyt odległą – naszego miasta, a Szymon Łożyński i Marcel Stefański piszą o naszych siatkarkach, Chemiku i pieniądzach na sport.