Felietony 24 cze 2018 | Redaktor

Bo na uczelnię nie można patrzeć tylko jak na fabrykę kadr, zaspokajającą doraźne potrzeby. Rozumieli to dość dobrze Niemcy na początku XIX wieku. Uniwersytety odradzały się wówczas w Europie po pożodze wojen napoleońskich.

      

Michał Jędryka

Redaktor Naczelny

„Tygodnika Bydgoskiego”

Uniwersytet jako zjawisko społeczne ukształtował się niecałe 1000 lat temu w średniowiecznej Europie i w niewiele zmienionym kształcie jako instytucja kultury, „wspólnota nauczających i nauczanych”, czyli korporacja (bo takie jest właśnie znaczenie łacińskiego słowa universitas) mistrzów i uczniów, przetrwał liczne dziejowe burze. Pierwsze uniwersytety – w Bolonii, Padwie i ten najsłynniejszy, w Paryżu – miały po cztery wydziały: filozofii, teologii, prawa i medycyny. Dopiero gdy duch renesansu opanował Europę, zaczęto tworzyć wydziały piąte – czyli humanistyczne. 

Uniwersytet to instytucja cywilizacyjna, która decyduje o charakterze całej kultury, w ogromnym stopniu kształtuje ją, a także ożywia, pobudza i rozwija, a oprócz tego tak ożywioną i rozwiniętą próbuje następnie znów ogarnąć, opisać, zrozumieć, a nawet nią pokierować. To także kuźnia elit i inkubator innowacji technicznych, naukowych, społecznych i politycznych. 

Nic i nikt nie może zastąpić uniwersytetu w tej roli, dlatego nie może nikogo dziwić, że światlejsi obywatele czterystutysięcznego miasta, takiego jak Bydgoszcz, zawsze podejmowali ogromne wysiłki, mniej lub bardziej skuteczne, by uniwersytet mieć. 

Gdy wreszcie spełnione zostały warunki, gdy wyczekiwana przez pokolenia chwila nadeszła, okazało się, że Bydgoszcz będzie mieć uniwersytety dwa, a każdy z nich realizować ma swoje cele. Problemy młodej społeczności akademickiej potęgują się, na co składa się wiele przyczyn, wielokrotnie już i na wiele sposobów omawianych. Dodatkowo wicepremier Jarosław Gowin ze swym zespołem zaprojektował reformę, która wymaga przemyślenia tych spraw na nowo. 

Z tymi wyzwaniami musi zmierzyć się cały świat naukowy w Polsce, a nie jest to często proste. Tym trudniej będzie obronić akademicką pozycję Bydgoszczy. Jeśli władze miasta nie przyjmą szerszego, nie tylko utylitarystycznego sposobu patrzenia na świat akademicki, uzyskanie pomocy z jakiejkolwiek innej strony będzie wręcz niemożliwe. 

Bo na uczelnię nie można patrzeć tylko jak na fabrykę kadr, zaspokajającą doraźne potrzeby. Rozumieli to dość dobrze Niemcy na początku XIX wieku. Uniwersytety odradzały się wówczas w Europie po pożodze wojen napoleońskich. 

Wilhelm von Humboldt, jeden z architektów tego odrodzenia, doskonale wiedział, że nie wystarczy wzmocnić państwa militarnie oraz politycznie. Należy osiągnąć przewagę intelektualną nad innymi państwami. I to stało się dlań jednym z celów uniwersytetu, którego program miał być oparty na nauczaniu filozofii. Czynili to nasi ówcześni wrogowie i zaborcy, budując swoją potęgę w Europie, której nie sposób zakwestionować do dziś. Czy więc nie należy po prostu powiedzieć – uczmy się – choćby od Niemca? Oto zadanie dla władz miasta na nową kadencję. ♦

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor