Historia 23 paź 2017 | Krzysztof Osiński
Czerwony sztandar III Rzeszy

Wyraziste, odważne, a często również kontrowersyjne tezy to znaki rozpoznawcze Piotra Zychowicza. Nie boi się stawiać trudnych pytań, ale zarazem udziela interesujących odpowiedzi.

Nie inaczej jest również w przypadku jego najnowszej książki – „Niemcy. Opowieści niepoprawne politycznie”, cz. 3. Także w niej odnajdziemy wiele wątków, które przez długie miesiące będą rozpalać dyskusje publicystów, recenzentów czy wreszcie zwykłych czytelników.


Weźmy chociażby wątek związany z klasyfikacją narodowego socjalizmu. Dla większości odbiorców oczywiste jest, że był on jednym z nurtów skrajnej prawicy, tak przecież mówiono i pisano przez dziesięciolecia. Czy może być inaczej? Zychowicz dowodzi, że jest wprost przeciwnie. Był to ruch lewicowy, wręcz lewacki, a pojęcia odwrócono świadomie, w wyniku nachalnych działań propagandowych. Wtłoczenie odwróconej klasyfikacji było tym łatwiejsze, że naziści zwalczali komunistów. A skoro ci ostatni byli przedstawicielami lewicy, to ich antagoniści musieli oczywiście reprezentować prawicę. Tymczasem, jak dowodzi Zychowicz, nie ma to potwierdzenia ani w założeniach programowych, nazewnictwie, głoszonych hasłach, symbolice, ani też praktyce działania.


Kolor nieprzypadkowy


Według autora o tym, że partia stworzona przez Hitlera była ugrupowaniem lewicowym, świadczy już chociażby to, że jej członkowie nazywali siebie „narodowymi socjalistami”. Przymiotnik „narodowy” w tym przypadku miał być tylko dodatkiem ukazującym odrębność w obrębie tej samej socjalistycznej rodziny. Wspólne były również odwołania do etosu robotniczego, celebrowanie 1 maja jako święta robotniczego, nazywanie członków partii „towarzyszami”, odwoływanie się do koloru czerwonego jako symbolu partii (z tą różnicą, że naziści mieli wpisaną w ten kolor swastykę, a komuniści sierp i młot). Zychowicz podkreśla, że partie kierowane przez Hitlera i Stalina miały ze sobą wiele wspólnego, wzajemnie się na sobie wzorowały i sobą inspirowały. Przytacza zresztą ciekawą wypowiedź Hitlera, który mówił: „Wiąże nas więcej z bolszewizmem, niż dzieli. Mieszczański socjaldemokrata czy przywódca związkowy nigdy nie stanie się narodowym socjalistą, komunista – niezawodnie”. Nie dziwi więc, że kiedy przywódca NSDAP objął władzę w Niemczech, część komunistów ochoczo przeszła do jego partii i przyłączyła się do budowania III Rzeszy Niemieckiej.
Podobieństw między partią nazistowską a bolszewicką autor doszukuje się zresztą więcej. W obydwu przypadkach wprowadzano system monopartyjny, tworzono represyjną policję polityczną (gestapo miało się nawet wzorować na sowieckiej Czece), obozy dla przeciwników (ponownie obozy koncentracyjne wzorowane były na łagrach), wprowadzano również krzykliwą propagandę i podporządkowaną ideologii sztukę.


Podobieństwa odnaleźć można w jeszcze innych dziedzinach życia. „Jeżeli chodzi o gospodarkę – pisze Zychowicz – to III Rzesza była państwem typowo lewicowym. Hitler zerwał z wolnym rynkiem i zastąpił go interwencjonizmem państwowym. Państwo zaczęło inwestować w gigantyczne przedsięwzięcia przemysłowe (głównie zbrojeniowe), regulować ceny i płace, rozdzielać surowce. Pod kontrolą rządu znalazł się handel zagraniczny, kredyty, a nawet wielkie fabryki. Stworzono – na wzór sowiecki – wielki gospodarczy plan czteroletni. Jednocześnie III Rzesza wprowadziła hojne programy socjalne, tworzyła rozmaite Fronty Pracy. Niemcy Hitlera były państwem opiekuńczym, które rościło sobie prawo do głębokiej ingerencji w życie obywateli”.


Oczami specjalistów


Problem lewicowości narodowych socjalistów nie jest jedynym zagadnieniem zaprezentowanym w najnowszej książce Zychowicza. Porusza tutaj wiele innych kwestii tworzących wszelako spójną całość, osnutych bowiem wokół historii Niemiec z okresu III Rzeszy. Jeden z rozdziałów zawiera wywiady z kilkunastoma wybitnymi historykami z całego świata na temat Adolfa Hitlera i różnych aspektów funkcjonowania jego zbrodniczego państwa. Mamy więc tutaj m.in. rozmowę z prof. Ianem Kershavem na temat osobowości Hitlera, z prof. Ryszardem Kaczmarkiem o Polakach służących w Wehrmachcie, ze Stephenem Hardingiem o konfliktach występujących miedzy SS a Wehrmachtem, z prof. Nokolausem Wachsmannem o szczegółach życia w obozach koncentracyjnych, z Jochenem Böhlerem o zbrodniach Wehrmachtu w Polsce czy też z Antonym Beevorem o ostatnich godzinach życia Hitlera.


Wszystkie z powyższych wywiadów zasługują na uwagę, stanowią źródło inspiracji, kopalnię wiedzy i punkt odniesienia do refleksji na temat zbrodniczego charakteru III Rzeszy, niemniej jednak nie są jedynym mocnym aspektem książki. Pozostałą część wypełniają bowiem autorskie teksty Zychowicza. Zasadniczo podzielił je na pięć odrębnych części, w których pogrupował niezwykle interesujące zagadnienia. W pierwszej z nich zajął się głupotą niemieckich dowódców, którzy zaślepieni ideologią narodowo-socjalistyczną i wpatrzeni w Hitlera nie potrafili wykorzystać sukcesów militarnych na Wschodzie i pokonać Związku Sowieckiego. Zamiast wykorzystać radość ciemiężonej ludności ZSRS, która witała wojska Wehrmachtu jak wyzwolicieli, i zaprzęgnąć ją do walki z komunistami, zaczęto ich prześladować, powodując, że szybko z potencjalnych sojuszników stali się zaciekłymi wrogami III Rzeszy. W kolejnej przedstawia sylwetkę i poglądy Davida Irvinga, brytyjskiego historyka oskarżanego o negowanie Holokaustu. Spiera się z jego koncepcjami, ale zarazem nie popada w oskarżycielską histerię towarzyszącą wielu innym publicystom piszącym o tym historyku. W kolejnych rozdziałach pisze o tym, w jaki sposób Niemcy prowadzili Holocaust i jak mordowali w czasie II wojny światowej Polaków.


Książka Zychowicza to doskonały przykład na to, że o historii można pisać ciekawie i intrygująco. Szczerze polecam i niecierpliwie czekam na kolejne jego publikacje!


Piotr Zychowicz,
Niemcy. Opowieści niepoprawne politycznie, cz. 3
Dom Wydawniczy Rebis