Komentarze 29 maj 2018 | Redaktor

Ogień, który pojawia się w pobliżu budynków zamieszkałych przez ludzi, rodzi zagrożenie dla ich życia i zdrowia. Dlatego podpalaczy (świadomych, czy też nieświadomych), trzeba ścigać i karać. Ale świadome podpalanie opinii publicznej jest zbrodnią na społeczeństwie. Popełnił ją w ostatnich dniach inowrocławski poseł Brejza i media sprzyjające totalnej opozycji.

      

Michał Jędryka 

Redaktor Naczelny „Tygodnika Bydgoskiego”

Najpierw fakty. Z piątku na sobotę, ktoś podpala przenośną toaletę na podwórku kamienicy, w której mieszka rodzina Brejzów. Mieszkaniec domu gasi pożar. Nie wzywa straży i udaje się na nocny wypoczynek.  Doszczętnie zniszczony toi toi oraz nadpalone materiały budowlane odkrywa o poranku właściciel firmy, która remontuje kamienicę. Zawiadamia policję. Funkcjonariusze dokonują oględzin, spisują protokół. Będzie dochodzenie.

Mija ponad 30 godzin. Krzysztof Brejza wznieca pożar na taką skalę, że w płomieniach oskarżeń i oburzenia może z dymem puścić cały rząd RP, albo przynajmniej zrzucić ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych. Pierwszy tytuł z wyborczej.pl pióra Wojciecha Czuchnowskiego nie budzi wątpliwości:  „Dom posła Brejzy został podpalony. »Była realna groźba eksplozji«”.

W tekście wskazuje winnych:  „Rządowa telewizja od miesięcy prowadzi przeciwko niemu oszczerczą kampanię”.

Kilka godzin później pożar jest podsycany kolejnym tytułem, tym razem na serwisie wyborcza.pl/bydgoszcz: „Poseł Brejza chce śledztwa w sprawie usiłowania zabójstwa”

Na te doniesienia powołują się kolejne obszary Internetu. „Płomienie sięgnęły okien pokoju, w którym spały dzieci polityka” - to już „sławny” portal natemat.pl.

Na Twitterze Wojciech Czuchnowski oskarża i feruje wyrok: „TVP od miesięcy szczuje na posła Brejzę. No i są efekty. Jakiś Prawdziwy Polak albo Wyklęty Wnuk wziął sprawy w swoje ręce”.

Pali się już cała Polska. Zwolennicy Brejzy są przekonani, że rząd, partia rządząca, prawica, dokonali zamachu na posła. Tragedia. W Polsce ktoś chciał zamordować parlamentarzystę opozycji.

Z drugiej strony farsa, bo spłonęła tylko toaleta. Ale to nie przeszkadza politykom i dziennikarzom posuwać się do żądania dymisji ministra spraw wewnętrznych w przypadku, gdy jego służby nie złapią sprawcy w ciągu 48 godzin.

I złapali. Na nieszczęście podpalaczy Polski złapali. I wyszła tragifarsa. „Pożar w domu posła Brejzy” wzniecił jego sąsiad, który w nocy z papierosem udał się do toalety za potrzebą. Tragifarsa. Bo ten sam człowiek ogień ugasił. Trafił do policyjnej izby zatrzymań i stanie przed obliczem prokuratora i sądu. Gdzie powinien trafić poseł Brejza. Nie wiem. Ale zacytuję kapitana Wagnera z filmu C.K. Dezerterzy: „Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie”.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor