Komentarze 13 sty 2019 | Redaktor

Po zaatakowaniu nożem prezydenta Gdańska, nic już w Polsce nie będzie takie samo. Zdarzały się wcześniej sytucje krańcowe, w których z powodów politycznych zginął człowiek - choćby w Łodzi - ale nigdy jeszcze nie miała miejsca sytuacja, jaka wydarzyła się w Gdańsku, czyli udany zamach na przedstawiciela władzy, w tym przypadku samorządowej.

     

Maciej Eckardt

publicytsta

Trudno dzisiaj dociec, co kierowało nożownikiem. To wyjaśni śledztwo. Przynajmniej taką mam nadzieję. Wiele wskazuje, że mamy do czynienia z osobą niezrównoważoną, odreagowujacą swoją krzywdę. Tak przynajmniej wynika z okrzyków, jakie zamachowiec wznosił. Ale obojętnie, jakie rezultaty przyniesie śledztwo, wydarzenie to z pewnością wpłynie na sytuację polityczną w kraju.

Jeszcze zanim prezydent Gdańska trafił na stół operacyjny, rozpoczęły się polityczne harce. Nieuniknione, bo Paweł Adamowicz, to postać w polskiej polityce znana, będąca w ostrej opozycji do rządu. Fighter, z którym w Gdańsku każdy musi się liczyć. Dzisiaj, trafiony nożem, staje się dla opozycji symbolem brutalizacji życia publicznego. Nie bez kozery, wszak każdy widzi w jak wściekłym ulu żyjemy.

Polskie życie publiczne stało się przekleństwem. Rządzą nim dramaty i krew. Nienawiść i zemsta. Zapiekłość i swoisty sadyzm. Tak, sadyzm, bo niczym innym przecież nie jest stosowana namiętnie w polityce zasada nie brania jeńców, czyli ich wyrzynania. Wprawdzie zawodowego, medialnego i politycznego, ale jednak.

Polska potrzebuje przełomu. Przełomu radykalnego. Nie ideologicznego, prawicowego czy lewicowego. Potrzebuje przełomu zasad, przełomu personalnego oraz mentalnego. Dlatego, że nawa życia publicznego - i nie chodzi tylko o rząd - spoczywa dzisiaj w rękach środowisk niebezpiecznych, spychających nas w przepaść nie tylko w kraju, ale i na arenie międzynarodowej.

Niestety, nie potrafię być optymistą. Wzajemna nienawiść wdrukowywana Polakom każdego dnia, w pierwszym rzędzie dotyka tych, którzy to robią. Tych, którzy odpowiadają za klimat i jakość naszego życia publicznego. Nie mamy dzisiaj żadnych autorytetów, bo zostały splute i sponiewierane, a ci którzy mogliby nimi być, kierując się instynktem samozachowawczym, z życia publicznego się wylogowali.

Polska dzisiaj, to jeden wielki dramat. Kraj na wskroś teoretyczny. Silny jedynie pyskiem i knutem (służbami) w stosunku do własnych obywateli. Polska dzisiaj, to ryba rozkładająca się od głowy. Państwo żyjące w świecie wyimaginowanych zagrożeń, agentów i spisków. Polska, to jedna wielka psychodelia, podkręcana z zewnątrz, gdzie szkodliwa dla nas narracja, trafia na jakże podatny grunt.

Mam nadzieję, że prezydent Gdańska się wyliże, bo sprawia wrażenie silnego chłopa. Nie jest z mojej politycznej bajki, ale nikt o zdrowych zmysłach nie może godzić się na to, co się stało.

Źle się dzieje. Naprawdę źle. Naprawdę, czas na przełom. Radykalny. Do imentu.

Tekst ukazał się na profilu autora na Facebooku

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor