Koszykówka 21 maj 2019 | Redaktor

Koszykarze Enea Astorii ugoszczeni zostali w ratuszu przez prezydenta Rafała Bruskiego. Za awans do ekstraklasy zespół odebrał czek na 50 tysięcy złotych.

Prezes Enea Astorii Bartłomiej Dzedzej i puchar/fot. bw

Tutaj: fotorelacja z finałowego pojedynku

Enea Astoria przypieczętowała awans do ekstraklasy po imponującym zwycięstwie w niedzielę (19 maja) na FutureNet Śląskiem Wrocław w Artego Arenie 86:77. Wcześniej bydgoszczanie dwukrotnie pokonali faworyzowanych rywali ze stolicy Dolnego Śląska na wyjeździe.

Kapitan Michał Aleksandrowicz odbiera czek z rąk prezydenta Rafała Bruskiego/fot. bw

Prezydent Rafał Bruski w czasie wtorkowego (21 maja) śniadania w ratuszu gratulował koszykarzom sukcesu i wręczył zespołowi czek na 50 tysięcy złotych.

fot. bw

Od prezesa Enea Astorii Bartłomieja Dzedzeja prezydent otrzymał złoty medal za awans i pamiątkową koszulkę z napisem „Awans jest nasz”. Koszykarze wrócili do elity po 13. latach. Sukces koszykarzy zbiegł się z 95. rocznicą powstania Astorii.

Prezydent podkreślił, że ten finał dla niego osobiście był szczególnie ważny. – Wiecie, kto jest kibicem Śląska – nawiązał do sympatii i związków ze sportem swojego partyjnego kolegi, szefa Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny. – Zaraz po meczu przysłał esemesa z gratulacjami.

Bruski wyraził nadzieję, że klub dalej będzie wspinał się na szczyt w koszykarskiej hierarchii. Użył nawet metafory, że rozwój postępuje „krok po kroku jak wchodzenie po schodach”. – I dobrze, że nie wjeżdżają windą, bo potem są bolesne spadki – nawiązał do przygody Astorii z ekstraklasą na początku XX wieku, kiedy to występowała w Polskiej Lidze Koszykówki dzięki „dzikiej karcie”, by po trzech sezonach z powodu złej sytuacji finansowej nie przystąpić do rozgrywek 2006/07.    

Prezydent zapewnił, że miasto dalej będzie współfinansować męską koszykówkę na poziomie ekstraklasy. – O kwotach za wcześnie teraz mówić – podkreślił.

Pewne jednak jest, że budżet klubu musi się zwiększyć. – Chcemy, żeby nie był mniejszy niż dwa miliony złotych – powiedział nam Dzedzej. Podkreślał, że klubowi udało się zbudować atmosferę zaufania, dzięki której wokół klubu zebrało się grono około 70 darczyńców z największym wkładem tytularnego sponsora - firmy Enea.  

Aby Enea Astoria mogła wystąpić w Polskiej Lidze Koszykówki, musi przekształcić się w spółkę akcyjną. – Procedura rejestrowa już jest w trakcie – zapewnił Dzedzej.

Trener Grzegorz Skiba/fot. bw

Jednym z głównych autorów tegorocznego sukcesu jest trener zespołu Grzegorz Skiba. – Cieszę się, że udało się wywalczyć awans już w pierwszym sezonie mojej pracy w klubie – powiedział nam Skiba. I dodał, że na początku uczył się pracy trenerskiej na poziomie seniorskim, a zespół uczył się siebie nawzajem. – Udało się osiągnąć taki poziom motywacji i zrozumienia, że wygraliśmy tę ligę. Teraz musimy się nauczyć pracy na najwyższym szczeblu – wyznał. Trener Skiba zapewnił też, że sztab szkoleniowy natychmiast rozpoczyna budowę zespołu na ekstraklasę. Zapytany o strategię, jaką przyjmie na etapie poszukiwania wzmocnień, powiedział: – Jestem zwolennikiem stworzenia grupy mocnych rzemieślników niż posiadania gwiazd, które będą stroić fochy i się na siebie obrażać.

Wśród wielu bohaterów ekipy Astorii, którzy walnie przyczynili się do awansu, jest środkowy Jakub Dłuski. To jego celny rzut osobisty w ostatnich sekundach drugiego meczu we Wrocławiu zdecydował o zwycięstwie Enei Astorii jednym punktem. – Do takich zadań właśnie pozyskaliśmy Jakuba – śmiał się Dzedzej. Sam zawodnik przyznaje, że ciążyła na nim ogromna presja. – Ciśnienie wzrosło po pierwszym nietrafionym rzucie – opowiadał. – Wiadomo przecież, że rzuty osobiste nie są moja mocną stroną i statystyki mam nie najlepsze. Do tego atmosfera we wrocławskiej hali podgrzewana przez spikera zawodów potęgowała napięcie. Ale udało się.

Dłuski już miesiąc temu w wywiadzie dla „Tygodnika” przed meczami półfinałowymi zwracał szczególną uwagę na motywację. Mówił, że „zakładany cel bycia w czołowej czwórce już drużyna osiągnęła”, a teraz potrzebna jest pełna koncentracja przed każdym kolejnym meczem. Zdaniem środkowego Enei Astorii pompowanie atmosfery zgubiło właśnie wrocławian. – Od początku rozgrywek mówili, że ich interesuje tylko awans – mówił nam Dłuski. I to, zdaniem bydgoskiego zawodnika, zemściło się w finale.

jk

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor