Niedziela - Tygodnik Bydgoski 4 lis 2018 | Redaktor
Łódź nabrała tak wiele wody, że prawie już tonie... [NIEDZIELA]

Morze to zaciekłość świata. Łódź, na którą wstępuje Chrystus, to drzewo krzyża

Chciałbym dzisiaj odwołać się do Ewangelii, która czytana jest w tę niedzielę w dawnej formie rytu rzymskiego, czyli w tak zwanej starej Mszy. Jest to tekst o burzy na morzu, którą ucisza Chrystus, wzięty z Ewangelii wg św Mateusza, rozdział 8.

Orygenes w swoim komentarzu do tej ewangelii zauważa, że burza nie powstała sama z siebie. Została ona wzbudzona mocą Bożą, po to, żeby stał się wielki cud. Orygenes przypomina tutaj katechizmową prawdę, że nic się nie dzieje na ziemi (nawet jeśli można to wyjaśnić przyczynami naturalnymi) bez woli Bożej lub dopustu Bożego. Jest to prawda o Opatrzności Bożej i o tej prawdzie zdarza nam się czasem zapominać.

Charakterystycznym elementem tej opowieści jest obraz śpiącego Chrystusa i pojawienie się lęku oraz niepokojących słów: „a On spał”.

Orygenes w swoim wspaniałym oratorskim stylu pisze:

„Jest to bowiem rzecz przedziwna i budząca zdumienie. O Tym, który nie drzemie ani nie śpi, mówi się iż zasnął. Zasnął wprawdzie cieleśnie, lecz czuwał jako Bóg, pokazując przez to, iż miał prawdziwe ciało”.

Warto też przypomnieć w tym miejscu uwagę świętego Hieronima, który odnajduje analogię między tą ewangelią a opowieścią o Jonaszu, który także na statku spał, gdy inni bali się i zbudzili go.

Cel dydaktyczny tej opowieści jest oczywisty. Nam się również wydaje, że Bóg „śpi”. Zwłaszcza wtedy mamy takie wrażenie, kiedy wokół nas rozpętują się burze. Burze te mają rozmaity charakter. Rozpętać się mogą zarówno w naszym życiu osobistym, czy rodzinnym, jak i społecznym lub narodowym. Ostatnio, jak się zdaje, burza taka rozpętała się w życiu całego Kościoła i podobnie jak uczniom na tej łodzi może nam się wydawać, że Chrystus śpi.

Konieczna jest wiara. Z komentarza Orygenesa wynika, że on dopuścił powstanie tej burzy po to, by okazać swoją moc i ją uciszyć. Bo przecież tak właśnie się dzieje w dalszej części tej Ewangelii. Jan Chryzostom tak pisze o tym swoim komentarzu:

„Jeśli zaś ktoś by mówił, iż nie byli małej wiary, zbliżając się do Jezusa, aby go zbudzić, to ten znak świadczył, że nie mieli o nim właściwego zdania. Poznali bowiem, że zbudzony mógł uspokoić morze, nie zaś wtedy gdy spał. Dlatego też nie uczynił tego cudu na oczach tłumu, aby nie oskarżać ich, iż są małej wiary. Poprawia zaś tylko uczniów, a najpierw ucisza morze. Dlatego mówi się: Wtedy wstawszy rozkazał wiatrom i morzu i stała się cisza wielka”.

Wiatr i burza zdaniem Orygenesa symbolizuje siły zła. Sięgnijmy jeszcze raz do tego znakomitego pisarza:

„On rozkaże wiatrom, to znaczy demonom, które wzbudzają burze, to znaczy żywioły świata, dla prześladowania świętych i uczyni wielki spokój w duszy i ciele, udzieli pokoju Kościołowi i pomyślności światu”.

Do porównania Kościoła z tonącą łodzią wracał też kilkakrotnie papież Benedykt XVI. Między innymi w liście przesłanym na pogrzeb kardynała Meisnera:

„najbardziej mnie poruszyło - pisał tam papież Benedykt - że w ostatnim okresie swojego życia, kardynał Meisner zdołał porzucić swoje życie i coraz więcej żyć głębokim przekonaniem, że Pan nie opuszcza swojego Kościoła, nawet kiedy łódź nabrała tak wiele wody, że prawie już tonie”.

Dlatego przypomnijmy na zakończenie mniej znanego z pisarzy kościelnych, Hrabana Maura, mnicha benedyktyńskiego, żyjącego na przełomie VIII i IX wieku.

„Morze to zaciekłość świata. Łódź, na którą wstępuje Chrystus, to drzewo krzyża. Z jego pomocą wierni przechodząc przez burze świata dochodzą do niebieskiej ojczyzny, jakby do bezpiecznego brzegu, do którego dobija Chrystus razem ze swoimi uczniami. Dlatego może później powiedzieć: jeśli ktoś chce iść za mną niech sam siebie się zawsze i weźmie krzyż swój a naśladuje mnie. Gdy Chrystus został przybity do krzyża, powstało wielkie poruszenie, zmieszały się umysły uczniów z powodu Jego męki, a łódź została wystawiona na działanie wiatru. Cała moc prześladowców skupiła się na krzyżu Chrystusa, tam gdzie zasnął śmiercią. Dlatego powiedziano: a on spał. Jego sen to śmierć. Budzą Pana uczniowie, gdy poruszeni śmiercią szukają Zmartwychwstania, mówiąc zachowaj nas, On zaś zmartwychwstając wyrzuca im twardość serca, jak gdzie indziej można o tym przeczytać. Rozkazał wiatrom, to znaczy zniszczył pychę diabła. Rozkazał morzu, to znaczy zniszczył głupotę żydów. I stała się cisza wielka, to znaczy uspokojone są umysły uczniów oglądaniem zmartwychwstania.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor