Niedziela - Tygodnik Bydgoski 2 wrz 2018 | Redaktor
Wydarzenie na skalę światową [MAKSYMILIAN POWĘSKI]

fot. Wiesław Kajdasz/diecezja.bydgoszcz.pl

Kiedy po czterdziestu latach ponownie stajemy w Bydgoszczy przed nawiedzającym miasto obrazem Najświętszej Maryi Panny, przed kopią Jej cudownego wizerunku, trzeba sobie uświadomić, że nie jest to to taka zwyczajna kopia. Ten obraz powstał w wyniku splotu zadziwiających wydarzeń. Trzeba w tym kontekście przypomnieć trzy, ściśle z sobą powiązane, historyczne fakty.

Pierwszym jest uwięzienie prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego przez władze komunistyczne w 1953 roku. Co ciekawe, miało to miejsce już po śmierci Stalina, który zmarł w marcu 1953 roku, a do uwięzienia Prymasa doszło 25 września tego roku. Związek pomiędzy śmiercią Stalina a późniejszą walką o władzę i uwięzieniem Wyszyńskiego jak dotąd - z tego co wiem - nie został przez historyków wyczerpująco opisany, wydaje się jednak, że wart byłby zbadania.
 
Pewne światło (nomen omen) na tę sprawę rzucają wyznania zbiegłego wówczas na Zachód funkcjonariusza UB, płk Józefa Światło, który twierdził, że ta decyzja, jak wszystkie ówczesne decyzje w sprawie polityki kościelnej w Polsce, zapadła w Moskwie. Bolesław Bierut (ówczesny premier) i Franciszek Mazur (właśc. Horodenko), zastępca przewodniczącego Rady Państwa, odpowiedzialny w Biurze Politycznym PZPR za walkę z Kościołem, pojechali jeszcze za życia Stalina do Moskwy. W rozmowie Bierut miał nalegać na natychmiastowe aresztowanie prymasa. Stalin zgody nie wydał, stwierdził, że czas na to jeszcze na to nie nadszedł. Prymas został uwolniony w sobotę, 28 października 1956 roku. Wcześniej prosił Najświętszą Maryję Pannę, by uwolnienie nastąpiło w Jej dzień i w Jej miesiącu. Przyjął to jako znak, że prośba została wysłuchana. 
 
W czasie pobytu Prymasa w odosobnieniu opracował on wielki plan odnowienia ślubów narodu, złożonych Matce Najświętszej 300 lat wcześniej, przez króla Polski Jana Kazimierza. To jest drugi fakt historyczny, który ma znaczenie w tej sprawie znaczenie. 1 kwietnia 1656 roku Pańskiego, po szwedzkim potopie, król Polski, Jan II Kazimierz Waza, dokonał oficjalnie niezwykłego aktu. Złożył on przed obrazem Matki Bożej Łaskawej we lwowskiej katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny uroczyste ślubowanie. Ogłosił Matkę Boską Królową Korony Polskiej i powierzył Jej opiece mieszkańców Rzeczypospolitej. Jednocześnie zapowiedział walkę z najazdem szwedzkim aż do zwycięstwa oraz wzięcie pod opiekę chłopów. Żaden późniejszy król, sejm, ani żadna inna władza państwa polskiego nigdy tego aktu nie odwołała. Prymas Wyszyński postanowił ponowić te śluby po 300 latach. Tak powstały Jasnogórskie Śluby Narodu. Zostały one uroczyście złożone 26 sierpnia 1956 roku na Jasnej Górze przy udziale około miliona wiernych. Napisał osobiście ich rotę. Tekst ślubów odczytał bp Michał Klepacz, pełniący obowiązki przewodniczącego Episkopatu Polski. Prymas przebywał jeszcze w Komańczy. Na fotelu dla niego przeznaczonym leżały biało-czerwone kwiaty. 
 
I wtedy własnie zrodził pomysł, który legł u źródeł wydarzenia trzeciego. Nawiedzenia Polski przez obraz Bogurodzicy. Jak napisał Czesław Ryszka, jeden z najbardziej znanych polskich publicystów katolickich, pomysł „...zrodził się na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r., w pamiętnym dniu odnowienia Ślubów Królewskich Jana Kazimierza. Ponad milion pielgrzymów widziało wówczas Cudowny Obraz, niesiony w procesji po wałach i umieszczony na Szczycie na czas uroczystości. Dzień ten wzbudził przekonanie, że istnieje siła, która może poruszyć cały naród, że Obraz Królowej Polski jest nie tylko magnesem, ale i znakiem, przez który Bóg ukazuje swoją potęgę. Podczas 45. Konferencji Episkopatu Polski w kwietniu 1957 r., której przewodniczył - już po wyjściu z więzienia - Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, biskupi zatwierdzili projekt Nawiedzenia wszystkich polskich parafii przez wierną kopię Cudownego Obrazu Jasnogórskiego. Prymas przekonał wszystkich prostym rozumowaniem: - Skoro nie może cały naród nawiedzić swojej Królowej na Jasnej Górze, dlatego niech Matka Boża odwiedzi wszystkie swoje dzieci, tam gdzie żyją, czyli w ich parafiach”.
 
Kopię obrazu specjalnie do tego celu wykonał prof. Leonard Torwirt, artysta malarz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Sama historia tego nawiedzenia to temat na osobne opracowanie, na wspomnienie zasługuje epizod „aresztowania” obrazu w 1967 roku. Obraz został zatrzymany przez milicję i przez pewien czas nawiedzenie odbywało się z symboliczną pustą ramą! Uwolnienie obrazu też jest tematem na osobna opowieść i została ona zrealizowana w postaci telewizyjnego spektaklu Złodziej w sutannie. 
 
Pierwsze nawiedzenie zakończyło się w 1980 roku. Wydało ono duchowe owoce, które w całości zna tylko Bóg. Ale z pewnością to, że Polska pozostała do dziś katolicka na tle zeświecczonej Europy, zawdzęcza z pewnością temu pierwszemu nawiedzeniu.
 
Kardynał Wyszyński tak mówił o tych owocach już w 1958 roku:
 
„Z początku sami byliśmy pełni lęku, czy Nawiedzenie głęboko zapadnie w duszę, czy zrodzi łaski nadprzyrodzone? Ale z postawy duchowieństwa stolicy, księży dziekanów archidiecezji i całego społeczeństwa zrozumieliśmy od razu, że działają tu jakieś szczególne łaski Boże. Ileż to razy księża dziekani, po Nawiedzeniu ich dekanatu przez Panią Jasnogórską, przekazując obraz następnemu dekanatowi, wyznawali otwarcie: »Nigdy nie przypuszczaliśmy, że Nawiedzenie wywoła tak ogromne poruszenie, tak pogłębi ducha wiary i modlitwy«. Możemy powiedzieć tak, jak mówiła Elżbieta w dniu nawiedzenia Maryi w Ain Karin: »[...] skoro zabrzmiał głos pozdrowienia twego w uszach moich, poruszyło się z radością dzieciątko w łonie moim« (Łk. 1,44). Prawdziwie, dziecię naszej matki, archidiecezji warszawskiej, lud Boży poruszył się z radości na głos pozdrowienia Maryi! Ile łask spłynęło do serc ludu! Ile było wspaniałych nawróceń [ludzi] tkniętych miłością, ile powrotów z dalekiej wędrówki po bezdrożach, poza łaską uświęcającą, po wielu, wielu latach! Ilu ludzi pojednało się z Bogiem i przystąpiło do sakramentów świętych! Kapłani wyznawali, że musieli – wbrew programowi – całe noce spowiadać i nie mogli zamknąć świątyń tam, gdzie obraz przebywał przez noc. Inni wyznawali, że w czasie Nawiedzenia przybywali ludzie, których nigdy przedtem nie widywano w kościele i których bez Nawiedzenia nadal by pewnie w świątyniach nie oglądano”.
 
Tym bardziej ze wzruszeniem i wdzięcznością przyjmujemy dziś drugie nawiedzenie.    
 
Jest więc tak, jak napisał ks. Zdzisław Janiec z diecezji sandomierskiej:
 
„Wędrująca po polskiej ziemi ponad pięćdziesiąt lat Maryja w kopii Jasnogórskiej Ikony stanowi wydarzenie nie tylko na skalę narodową, ale także ogólnoświatową. To pielgrzymowanie Matki z Jezusem w Obrazie Częstochowskim w Ojczyźnie ma swoje ewangeliczne korzenie w wędrówce Maryi, podczas której niosła Go swej krewnej Elżbiecie (por. Łk, 1,39 - 56). Nawiedzenie Jezusa w ramionach Matki opisane przez świętego Łukasza, winno pozostawać centralnym pierwowzorem wszelkiej refleksji o dziele Nawiedzenia, realizowanym poprzez Obraz Jasnogórski w diecezjach Polski. W Nawiedzeniu Bóg przychodzi do człowieka, a Maryja przynosi Go równocześnie wskazując na Niego”.

 Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor