Opera Nova 3 maj 2017 | Redaktor
Nowe szaty Figara [RECENZJA]

fot. Anna Kopeć

,,Wesele Figara” sztuką rewolucyjną? Wielu współczesnych widzów może ten fakt przyjąć z niedowierzaniem. Z dzisiejszej perspektywy opowieść o charyzmatycznym słudze, który wywodzi w pole swojego pana, wygląda po prostu na błyskotliwą komedię pomyłek z szczęśliwym zakończeniem.

Jednak kiedy dramat Beaumarchais miał swoją premierę w 1784 roku, wzbudził wiele kontrowersji wśród europejskich XVIII-wiecznych elit. Napoleon Bonaparte powiedział później, że to ,,Rewolucja już w czynie”. Tym, co wzburzyło salony, było prześmiewcze ukazanie wad arystokracji, święcie przekonanej o swoich przywilejach. Figaro stał się bohaterem ludu, który później zdobył przecież Bastylię…

Opera Mozarta powstała na podstawie znanej sztuki. Jej wymowa jest o wiele łagodniejsza, co wynikało z zaleceń cesarza Józefa II. Władca Austrii chciał uniknąć  ewentualnych niepokojów w społeczeństwie. Muzyczne ,,Wesele Figara”, którego libretto napisał Włoch Lorenzo Da Ponte, zostało zaprezentowane w 1786 roku w Wiedniu. Okazało się wielkim sukcesem. Jego popularność trwa do dziś – jest ono obecne w repertuarze niemal każdej opery.

Nie dziwi zatem, że do klasycznej sztuki powróciła bydgoska Opera Nova. Premiera inscenizacji w reżyserii Wojciecha Adamczyka zainaugurowała XXIV Bydgoski Festiwal Operowy. Twórcy postanowili nieco cofnąć w czasie akcję ,,Wesela…”. Rozgrywa się ono w scenografii przygotowanej przez Marcelinę Początek-Kunikowską. Dekoracje nawiązują do sztuki baroku (okresu rokoko). Najpierw publiczność widzi pokój Figara i Zuzanny, którego ściany zdobione są kwiecistymi ornamentami, zza okna wyłania się fragment pejzażu rodem z obrazów Watteau. W II akcie w sypialni Hrabiny stoi olbrzymie łóżko, przysłonięte aksamitnymi zasłonami. Wielkie okiennice stanowią tło w scenie salonowej trzeciej części. Wreszcie w ostatniej odsłonie widownia może podziwiać szpalery w ogrodzie utrzymanym w stylu francuskim.

Zwraca uwagę wyczulenie scenografki na historyczne detale, widoczne w różnych elementach dekoracji. Wtóruje jej Maria Balcerek, której kostiumy pokazują cały przekrój obowiązujących wtedy elementów ubioru: uniesione w górę peruki, suknie z krynoliną, rozmaite pasmanterie, buty na obcasie, wamsy i inne smaczki. Wizualna strona bydgoskiego ,,Wesela Figara” jest jej najmocniejszym punktem.

Twórcy są wierni oryginalnemu librettu, dlatego akcja rozwija się zgodnie ze znanym schematem. Na pierwszy plan wybijają się kreacje pań: Krystyna Nowak jako Zuzanna jest silną i energiczną kobietą. Potrafi uwodzić słowem oraz gestem, ale zarazem dużo w niej bezczelności, co pokazuje w scenie przedrzeźniania Marceliny. Świetny występ podkreśla dobrze wykonana aria z II aktu. Objawieniem przedstawienia jest Cherubin Karoliny Makuły. Młodziutka aktorka wydobywa z niego całą naiwność i witalność, charakteryzującą sylwetkę nastoletniego Casanovy. Przekłada się to na grę ciałem, kiedy Cherubin ,,uczy się” chodzić jako… kobieta. Hrabina (Gabriela Kamińska) zwraca uwagę przede wszystkim skrywanym smutkiem odsuniętej kobiety, ale i pewną dostojnością. Niestety, mało wyraziście wypada Janusz Żak jako tytułowa postać. Jego Figaro ma w sobie zbyt mało charyzmy, jaką powinien charakteryzować się ten bohater. Nadrabia to sprawnym wykorzystaniem swojego donośnego basu, zwłaszcza w trzecim akcie. Hrabia Sławomira Kowalewskiego odznacza się silną ekspresją i pewnością siebie, która zostaje złamana w finale widowiska. Udany epizod stworzył Szymon Rona jako jąkający się Don Curzio.

Świetnie radzi sobie orkiestra Opery Nova pod batutą Marcina Sompolińskiego. Muzycy wiernie odtwarzają niełatwą partyturę Mozarta, opierającą się na licznych powtórzeniach. Soliści chwytają ten rytm: ozdobą widowiska są arie ,,Non piu andrai” czy ,,Voi che sapete”. Dokładną synchronizację muzyki i głosu słychać zwłaszcza w wykonywanym przez śpiewaków sekstecie. Partie wykonywane przez chór dynamizują cały spektakl.

Reżyser Wojciech Adamczyk stworzył swoistą baśń. Podkreślił sceny komiczne z nieśmiertelnym qui pro quo. Do klasyki podszedł z pełnym szacunkiem, skupiając się na podkreśleniu czystego piękna zawartego w operze Mozarta. Bydgoskie ,,Wesele Figara” jest przedstawieniem solidnie wykonanym pod względem muzycznego i reżyserskiego warsztatu. Ta tradycyjność nie jest przesadnie odkrywcza, zasługuje jednak na uznanie. ,,As you like it”, jak pisał pewien angielski dramaturg.

Szymon Spichalski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor