Pozostałe 27 sie 2017 | Redaktor
NFL po bydgosku, czyli sposób na życie

Futbolistą nikt się nie rodzi, ale jak chce, może nim zostać - mówią trenerzy futbolu amerykańskiego

W kaskach, ochraniaczach, przeważnie potężnie zbudowani, walczą o każdy kawałek terenu, żeby zdobyć punkty potrzebne do zwycięstwa. Można ich zobaczyć również w Bydgoszczy na meczach zespołu Archers.

Warto chociaż raz przyjrzeć się temu z bliska

Futbol amerykański zdobywa popularność także w Polsce. Przychody tej najsłynniejszej rozgrywanej w USA ligi wynoszą ok. 10 miliardów dolarów rocznie. Żadne inne rozgrywki nie mają też tak wysokiej średniej liczby widzów na stadionach – blisko 70 tysięcy na jeden mecz. Dla Amerykanów NFL to najpopularniejsze rozgrywki sportowe.

Poza sportem NFL to też przeogromny biznes. Finał Super Bowl ma jedną z największych oglądalności na całym świecie, a kilkusekundowe reklamy kosztują kilka milionów dolarów. Jedni oglądają futbol ze względu na widowisko sportowe, dla innych frajdą jest otoczka wraz z piknikiem przedmeczowym, a niektórzy czekają na halftime show w wykonaniu zakontraktowanych gwiazd. Może właśnie stąd taka popularność – bo sam mecz to nie tylko widowisko sportowe, ale regionalne lub światowe wydarzenie.

Na stadionie przy ul. Słowiańskiej odbywało się niedawno zgrupowanie młodych zawodników Archers, bo od września ruszy liga młodzieżowa. Od września rozpocznie się także rekrutacja do zespołów z Bydgoszczy.

Trener Adrian Kuźniewski jest w swoim żywiole, każdemu wytłumaczy, na czym futbol amerykański polega i zarazem zachęci do jego uprawiania.– Moja przygoda z futbolem to taki american dream – opowiada Kuźniewski. – W czasach liceum jeden z moich przyjaciół wyjechał na wymianę do USA. Tam grał w futbol i po powrocie do Polski zaraził nas swoją pasją. Tak od pasji, poprzez pierwsze rekrutacje i zespół, powstała organizacja, którą miałem przyjemność prowadzić przez kilka lat. Od momentu, kiedy powstała drużyna w Bydgoszczy, jestem czynnym zawodnikiem, czyli już ponad osiem lat. Bywały jednak sezony, kiedy obowiązki zawodnika schodziły na dalszy plan na rzecz klubu oraz funkcji trenerskich. Tylko zawodnikiem jestem od ponad dwóch lat, a trenerem na „pełen etat” dopiero od tego roku i to wyłącznie w sekcji juniorskiej. Dzięki temu mogę jednocześnie realizować się jako zawodnik oraz trener.

To nie jest wojna bez zasad

Futbol to nie ciągła bitka, bezlitosna wojna bez zasad. Naszpikowany jest raczej taktyką, której celem jest dostarczenie piłki na koniec boiska za pomocą siły i szybkości, zaawansowanego zagrania technicznego lub, czasami, akcji zmyłkowej. Grze towarzyszy ogromna energia.

– Bezpośrednie pojedynki, atletyczne pokazy umiejętności, walka do ostatnich sekund, a im dalej w las, tym więcej drzew – opisuje zmagania Adrian Kuźniewski. Do tego, jak podkreśla, potrzeba u zawodników pewnych cech. – Albo się je ma, albo nie. Dlatego niektórzy rezygnują.

Futbolistą nikt się nie rodzi, jednak jeżeli ktoś naprawdę chce, to może nim zostać. Lepszym lub gorszym, lecz może. Przekrój pozycji jest spory, więc początkowe warunki fizyczne są tylko małym wyznacznikiem miejsca na boisku.

Ktoś zapyta, czym to się różni od rugby? Z pozoru niczym, obie dyscypliny są do siebie podobne. Tak samo zdobywa się punkty. Ale…

Oddajmy głos Kuźniewskiemu: – W rugby gra jest bardziej ciągła, u nas każda zagrywka kończy się po powaleniu zawodnika z piłką. Po ponownym rozstawieniu się na boisku zaczynamy kolejną. My podajemy piłkę do przodu, podczas gdy w rugby możliwe są tylko podania do tyłu. – Do tego dochodzi szereg zasad, jak chociażby przytrzymanie czy blokowanie w plecy, a są nawet przepisy regulujące to, czy jeden zawodnik legalnie przeszkadzał w złapaniu podania, czy nie. Wiele zasad to niestety często bariera nie do przejścia dla potencjalnych kibiców i przez to odpuszczają sobie futbol. Nie wiedzą, co tracą, ponieważ wystarczy trochę przysiąść przy podstawach i wtedy futbol zaczyna odkrywać swoje piękne oblicze – dodaje.

Trzeba się mocno poświęcić

Kiedy pytamy zawodników, czy podoba im się ta dyscyplina, odpowiadają: – Futbol zmusza do ciągłej walki z samym sobą i własnymi słabościami. Czy to nam pomaga i sprawia, że jest łatwiej? Może tak, lecz warto pamiętać, że podczas meczu każdy z nas ma około 50 indywidualnych pojedynków. Nie każdy jest wygrany, a mimo to nie możemy odpuścić żadnego następnego tylko dlatego, że raz nam nie wyszło.

Niektórzy wytrzymują trudy pojedynku, inni mają z tym kłopoty. Zależy to głównie od tego, jak są indywidualnie przygotowani do sezonu. Każdy mecz to niewątpliwie wielki wysiłek dla organizmu, ale jeżeli zawodnicy mają dobrze wytrenowane ciała przed sezonem, to dyskomfort po meczach jest mniejszy. Futbol jest bardzo dynamiczny. W każdej akcji przez te 20–30 sekund wystawiają swoje organizmy na maksymalny wysiłek i przeciążenia. Do tego dochodzą kolizje pomiędzy zawodnikami ataku i obrony, co dodatkowo narusza ich ciała. Niemniej jednak frajda i satysfakcja z meczu w pełni rekompensują włożony wysiłek.

Treningi są różne i wszystkie równie ważne. – Na boisku szkolimy się w umiejętnościach indywidualnych, jak i szlifujemy zagrania taktyczne – tłumaczą trenerzy Archers. – Sala wykładowa to miejsce na rozpracowanie przeciwnika i naukę zasad i własnych zagrywek w teorii. Na siłowni wzmacniamy swoje ciała. Jak widać futbol to nie tylko boisko i bieganie z piłką lub za nią, ale wiele różnych treningów. Od sprawnościowych przez siłowe, aż do tych wytężających umysł. Krótko mówiąc, futbol to nie tylko sport, to sposób na życie.

Ile to kosztuje? Kompletny sprzęt to największy wydatek. Jednak klub wychodzi naprzeciw nowym zawodnikom i początkowo udostępnia niezbędny ekwipunek. Juniorzy korzystają głównie ze sprzętu klubowego. – Jeżeli ktoś już złapie bakcyla, to powinien posiadać własny sprzęt ze względu na wygodę i bezpieczeństwo. Koszt kompletu waha się między 800 a nawet 2000–3000 zł, ale to już kwota za sprzęt z bajerami, „na wypasie” – mówią w bydgoskim klubie.

A czy jest coś, co należałoby w futbolu amerykańskim zmienić bądź poprawić?

– Najczęściej zmieniałbym decyzje sędziów – śmieje się Adrian Kuźniewski. – Przepisy są jasne i proste, ale obarczone kazusami, na których sędziowie opierają swoje decyzje. Na przykład zabronione jest złapanie za kratkę kasku, ale już położenie na niej otwartej dłoni nie. Stąd częste dyskusje na temat decyzji sędziowskich. Przepisy mają nas chronić i czynić grę sprawiedliwą dla obu stron. Osobiście nic bym jednak w nich nie zmieniał.

Grają w każdym mieście

W naszym kraju futbol a la NFL staje się coraz bardziej popularny. Największy boom był po finale ligi na Stadionie Narodowym w Warszawie w 2012 roku, kiedy na trybunach zasiadły 23 tysiące kibiców. Obecnie tylko w województwie kieleckim nie ma żadnej drużyny. W każdym większym mieście gra już przynajmniej jedna ekipa. Futbol nie jest nowością także w mniejszych miastach, takich jak chociażby Bielawa, Wyszków czy Olkusz.

Dodajmy, że Archers jako klub funkcjonuje od 2009 roku, ale pierwsza drużyna powstała pod koniec 2008. W zeszłym roku udało jej się awansować do PLFA I (druga liga), której będą bronić w meczu barażowym w październiku.

– To jest nasz najbliższy i najważniejszy cel do osiągnięcia w organizacji – podkreśla Kuźniewski. – Natomiast we wrześniu zaczynamy sezon juniorów U19, w którym chcielibyśmy przynajmniej awansować do fazy play-off. W tym roku udało nam się po raz pierwszy w historii programu juniorskiego awansować do tej fazy z juniorami młodszymi U17 i powtórzenie takiego wyniku ze starszą młodzieżą byłoby małym sukcesem. Małym ze względu na to, że u każdego futbolisty apetyt rośnie w miarę jedzenia, ciągle chcemy walczyć i podwyższać sobie poprzeczkę. – Jeżeli chodzi o dołączenie do drużyn, to przynajmniej kilka razy w roku organizujemy rekrutacje. Najbliższa odbędzie się we wrześniu. Jednak jeżeli ktoś już teraz chciałby dołączyć, to zapraszam do kontaktu poprzez fanpage na Facebooku.

Marcel Stefański

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor