Rodzina 23 lip 2017 | Redaktor

„Słowa uczą, ale przykłady pociągają”. Nic tak jak dobry przykład nie zachowuje dziecka od obłudy.

W ubiegłym tygodniu pisałem o prawdomówności – o tym, że należy odróżnić prawdę od wyobrażeń, które, choć same w sobie nie są złe, mogą nas zwodzić, jeśli nie uczymy się nad nimi panować. Pisałem też o najpoważniejszych wykroczeniach przeciw prawdomówności i o tym, jak pracować nad prawdomównością dziecka.

Dobre i złe przedstawienie

Dziś dodam jeszcze kilka słów o wadach przeciwnych prawdomówności; szczególnie o trzech z nich – udawaniu, obłudzie i hipokryzji. Udawanie – podobnie jak omawiana w ubiegłym tygodniu wyobraźnia – samo w sobie nie musi być złe. Jest cenną umiejętnością u aktorów, którzy naśladują innego człowieka, potrafią grą aktorską odtworzyć nie tylko wydarzenia, historię, ale nawet przedstawić różne charaktery czy oddać na zewnątrz przeżycia psychiczne, które niekoniecznie są prawdziwe u aktora.

Sztuka taka, jeśli towarzyszy jej pełna świadomość, że to tylko aktorstwo, zarówno u tego, który gra jak i tego, który na niego patrzy, jest neutralna moralnie. Może być cenna artystycznie, a także przydatna dla wyćwiczenia pożądanych zachowań – odgrywanie różnych scenek znakomicie przygotowuje do prawdziwych sytuacji życiowych!

Gorzej, jeśli udajemy, by wprowadzić innych w błąd albo chcąc coś ukryć. To rozróżnienie dzieci powinny znać. Wolno nam odgrywać przedstawienie, ale pod warunkiem, że ci, którzy na nie patrzą, wiedzą, że jest to udawanie – dla zabawy, dla ćwiczenia, dla przeżyć estetycznych.

Gra pozorów

Sprawność, która świadczy o tym, że nasze zamiary, słowa i postępowanie są zgodne z tym, co myślimy i zamierzamy, nazywa się prostotą. Zaś wadę jej przeciwną, udawanie zalet, których się nie posiada – nazywa się obłudą. Obłuda może dotyczyć jakiejś jednej dziedziny życia moralnego. Mamy z nią do czynienia na przykład wtedy, gdy ktoś jest leniwy, jednak stara się stwarzać wrażenie pracowitego, gdy jest obserwowany.

Kiedy obłuda staje się sposobem na życie w wielu dziedzinach, albo wręcz w całym życiu jakiegoś człowieka, mówimy o hipokryzji.

Wychowanie sprawności prostoty, a uniknięcie obłudy i hipokryzji u dziecka, jak w żadnym innym przypadku odpowiada łacińskiej maksymie: verba docent – exempla trahunt, „słowa uczą, ale przykłady pociągają”. Nic tak jak dobry przykład nie wychowuje prostoty i nie zachowuje od obłudy.

Nie chwalmy się złem

Należy jednak zwrócić uwagę na pewne rozpowszechnione, a bardzo niebezpieczne nieporozumienie. Mówi się czasem o człowieku, który nie ukrywa swojej nieprawości, na przykład o jawnym rozpustniku, że „ten przynajmniej jest uczciwy, w przeciwieństwie do obłudnika lub hipokryty”. Niech Pan Bóg broni przed taką „uczciwością”. W rzeczywistości jawne popełnianie zła, czy wręcz chełpienie się nim, jest czymś gorszym jeszcze niż obłuda. Nie znaczy to, że obłudę należy pochwalać, ale też jeśli nawet zdarzy nam się uczynić coś złego, powinniśmy jednak dołożyć starań, aby nasz zły przykład nie pociągnął innych. Takie właśnie postępowanie jest prawdziwie uczciwe. Nikt nie ma obowiązku rozgłaszania na dachach swoich upadków. A jeśli nasz postępek wyjdzie na jaw, nie ma innego dobrego wyjścia niż przyznanie się do winy z określeniem jej jako zła i z chęcią jej naprawienia. Innej dobrej drogi nie ma. Chwalenie się złem pomnaża je, a nie umniejsza. l

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor