Wydarzenia 16 cze 2017 | Wojciech Bielawa
Kolejna podwyżka zrujnuje lokatorów

Takich zniszczonych kamienic jak ta przy Pomorskiej w zasobach ADM jest wiele/ fot. Anna Kopeć

W kolejce po mieszkanie czeka w Bydgoszczy ponad 1300 rodzin. Wolnych lokali jest nieco ponad 300, a i tak nie wszystkie nadają się do zamieszkania. Lokatorzy ADM narzekają na wysokie czynsze, a czeka ich kolejna podwyżka.

Administracja Domów Miejskich jest jednym z największych – obok spółdzielni mieszkaniowych – zarządców nieruchomości w naszym mieście. W jej zasobie znajduje się 9 521 lokali mieszkalnych i 1193 lokale socjalne. W budynkach należących do miasta mieszka aktualnie ponad 22 tysiące osób, z czego ponad 2,5 tysiąca lokatorów zajmuje na stałe lub czasowo mieszkania socjalne.

Wielu ludzi narzeka na ADM-owskie lokale. Główne powody? Brak centralnego ogrzewania i łazienek, piece kaflowe w pokojach, nieustawne pomieszczenia, odpadające tynki i elewacje, zły stan techniczny instalacji, okien i drzwi. Lista grzechów miejskich lokali jest naprawdę długa. Wiele usterek i niedogodności tłumaczy fakt, że ponad 85 procent zasobu mieszkaniowego ADM stanowią budynki i kamienice zbudowane jeszcze przed drugą wojną światową.

Standard w dół, ceny w górę

Elżbieta Sośnicka większość życia spędziła w kamienicy przy ulicy Łokietka 23. – Proszę spojrzeć jak tu wygląda, jak w slumsach. Sąsiadujemy z wyremontowaną prywatną kamienicą, więc różnica jest przytłaczająca. Ściany mamy obdrapane, klatka schodowa wygląda tak samo źle, przydałby się remont. Wstyd gości zaprosić – mówi na wejściu kobieta. – Remonty w domach zawsze robiliśmy sami. Na ADM nie ma co liczyć, kilka lat temu przysłali nam tylko zduna do przesunięcia pieców. Tymczasem mieszkańcy socjalni dostają pięknie wyremontowane mieszkania, z nowymi oknami, podłogami, wyposażeniem i w ogóle go nie szanują. W dodatku płacą grosze. Żal patrzeć, jak marnowane są nasze pieniądze – narzeka emerytka.

Największym utrudnieniem dla pani Elżbiety jest palenie w piecu kaflowym. – Mieszkam na parterze, więc jeszcze jakoś sobie ten węgiel i drzewo z piwnicy przyniosę. Sąsiedzi, głównie starsze osoby, którzy mieszkają na wyższych piętrach męczą się niemiłosiernie. Bardzo byśmy chcieli przyłączyć się do sieci, ale wielkich szans na to nie mamy. Podobno są plany na 2025 rok, ale kto to wie. Zimą się dusimy, taki jest smog. Ani to ekonomiczne, ani ekologiczne – twierdzi. – W nagrodę za coraz niższy standard od września znów będziemy płacić wyższe czynsze, już nie 9,9 zł tylko 10,9 zł. Teraz już wiem, że za opłaty i media wydam ponad tysiąc złotych. Mało co na życie zostanie – podsumowuje Elżbieta Sośnicka.

W podobnym tonie o mieszkaniach ADM wypowiadają się inni nasi rozmówcy. – Mieszkam z mężem i dziećmi w domu w ścisłym centrum miasta. To jak budynek wygląda z zewnątrz pominę, choć wołał o pomstę do nieba. W sypialni dzieci jest grzyb na ścianie. Mąż go usuwał, malował ściany, ale przeciekały i grzyb powracał. Nie mogę się doprosić w ADM usunięcia tego paskudztwa – alarmuje pani Beata (nazwisko do wiadomości redakcji). – Nie w smak nam kolejne podwyżki. Standard coraz niższy, a ceny szybują w górę. Już teraz nie jest łatwo płacić na czas – dodaje kobieta.

Długa kolejka

Tysiące bydgoszczan z zazdrością patrzą jednak na osoby, które mają swoje „cztery kąty” w budynkach należących do miasta. Obecnie na przydział lokalu trzeba czekać długo, kolejkę można liczyć w latach. ADM nie podaje dokładnego czasu oczekiwania, tylko liczby. W tej chwili na lokale mieszkalne oczekują 233 rodziny, a na lokale socjalne 1064. ADM nie ma miejsca, aby ich pomieścić. Aktualnie na terenie Bydgoszczy znajduje się 266 wolnych lokali mieszkalnych przeznaczonych do ponownego zasiedlenia. Puste stoją zaledwie 62 lokale socjalne. Nie wszystkie są dostępne od ręki. – To lokale odzyskane, przeznaczone do remontu oraz takie, które są na bieżąco wskazywane osobom uprawnionym. Dla osób zamieszkałych w budynkach przeznaczonych do opróżnienia lokale wskazywane są niezwłocznie. Pozostałym osobom wskazania odbywają się w miarę odzyskiwania lokali zwalnianych w wyniku naturalnego ruchu ludności lub pozyskiwanych w ramach przebudowy istniejącego zasobu. Nie jest możliwe określenie terminu wskazania – informuje Magdalena Marszałek, rzecznik ADM.

Kilka lat w kolejce po mieszkanie czekała pani Monika, która samotnie wychowuje czwórkę synów. Zanim trafiła pod skrzydła ADM, mieszkała kątem u rodziny, a później w niewielkim domu na ogródkach działkowych. – Po bardzo długim czekaniu w kolejce zaproponowano mi lokal na ulicy Świetlicowej w Łęgnowie. Mieszkanie mi się spodobało, ale bałam się tam zostać. Na klatce schodowej przesiadywali narkomani i pijacy. Kiedy przyszliśmy tam pierwszy raz nagabywali nas o pieniądze. Nie chciałam wychowywać dzieci w patologii. Odmówiłam, więc ADM zaproponował mi zaniedbany lokal na Babiej Wsi, z piecem kaflowym. Nie poradziłabym sobie z tym utrudnieniem. Po wielkich prośbach, wybłagałam w końcu przyzwoity lokal z miejskim ogrzewaniem – mówi lokatorka z ulicy 20 Stycznia 1920 roku.

Najemcy toną w długach

Ponad połowa lokatorów Administracji Domów Miejskich nie płaci na czas. Aktualnie spółka ma już ponad 5,5 tysiąca dłużników. Niektórzy mają niewielkie zaległości sięgające jednego miesiąca, ale większość najemców ma po kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy długu. – Rekordziści zalegają nawet przeszło 200 tys. złotych – mówi Magdalena Marszałek.

Długi najemców sięgają blisko 70 mln zł! Aktualnie mieszkańcy lokali mieszkalnych zalegają ADM 60 mln zł, a lokali socjalnych – ok. 9,5 mln zł. Tysiące lokatorów za nic ma kolejne wezwania do zapłaty. Na dłużnikach wrażenia nie robi nawet groźba eksmisji. – Jeśli w rodzinie są małe dzieci, a tak zdarza się często, to wyrok eksmisyjny będzie zawierał także prawo do lokalu socjalnego. Będziemy więc musieli zapewnić eksmitowanej osobie dach głową. Błędne koło – mówi Magdalena Marszałek.

ADM przyznaje, że niektóre przypadki są beznadziejne. Uciążliwi lokatorzy generują ogromne straty. – Niektórzy nasi lokatorzy są w stanie rozpalić ognisko w pokoju w trakcie alkoholowej libacji. Inni demontują baterie, umywalki, wyrywają ze ścian okablowanie i wynoszą z mieszkania wszystko, co tylko jest warte choć kilka złotych, aby kupić alkohol. Później dzwonią do nas i do mediów z pretensjami i żądają remontu – mówi Magdalena Marszałek z ADM.

Nie jest jednak tak, że wszyscy dłużnicy nie płacą z premedytacją. Wielu najemców autentycznie nie stać nie zapłacenie czynszu i mediów. – Problemy z regularnym płaceniem rozpoczęły się po śmierci męża. Mam przeciętną emeryturę, a życie w samotności jest trudniejsze i droższe. Choruję coraz bardziej, dużo wydaję na leczenie, stąd czasem muszę wybierać: opłaty, leki czy też jedzenie. To dla mnie nowa i trudna sytuacja, bo nigdy wcześniej żadnych długów ani kredytów nie miałam. Zaległości uzbierało się już tyle, że musiałabym ze dwie całe emerytury zostawić w ADM. Mam nadzieję, że kiedy syn wróci zza granicy to mi trochę pomoże i nie będę pod kreską – mówi nam lokatorka mieszkania przy ul. Gdańskiej.

Tylko nieliczni mieszkańcy decydują się odpracować dług. Taka możliwość istnieje od 1 kwietnia ubiegłego roku. – To oferta dla tych najemców, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji materialnej. Zgoda na odpracowanie zaległości uwarunkowana jest m. in. regularnymi opłatami bieżącymi, a maksymalna roczna kwota odpracowania nie może przewyższać 20 tys. zł. Osoby zainteresowane mogą wykonywać drobne prace porządkowe, remontowe, ogrodnicze oraz inne zajęcia pomocnicze. Wynagrodzenie za wykonywane prace wyliczane jest w oparciu o minimalną stawkę za godzinę pracy. Z programu nie mogą skorzystać najemcy posiadający zadłużenie za okres krótszy niż 6 miesięcy. Do tej pory wpłynęło przeszło 90 wniosków. Osoby zainteresowane odpracowały łączną kwotę ponad 170 tys zł. Program realizowany jest przy udziale jednostek miejskich. Duże zainteresowanie wykazują szkoły, przedszkola czy żłobki, które chętnie przekazują zlecenia na doraźne prace – tłumaczy Magdalena Marszałek i zachęca dłużników, aby zgłaszali się do Działu Egzekucji przy ul. Paderewskiego 15, albo na stronę internetową adm.com.pl, gdzie można pobrać i złożyć stosowny wniosek.

Wojciech Bielawa

Wojciech Bielawa Autor

Redaktor prowadzący