Wydarzenia 9 cze 2017 | Wojciech Bielawa
Konsultacje społeczne nadają się do śmieci

Burza w mieście po ogłoszeniu przez ratusz planowanych podwyżek opłat za wywóz śmieci. Nieporozumieniem są też konsultacje społeczne. Mieszkańcy o niczym nie wiedzą, a rady osiedli informowane są na ostatnią chwilę.

Prezydent zarządził konsultacje społeczne w sprawie wyboru metody naliczania opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Dał mieszkańcom dwie opcje: albo wszyscy dorzucają po 50 groszy miesięcznie i zamiast 13 zł zapłacą 13,5 zł, albo opłaty za wywóz śmieci będą uzależnione od powierzchni mieszkania. Wśród mieszkańców zawrzało.

 

Falstart konsultacji

W ubiegłym miesiącu Rada Miasta przyjęła nowy regulamin konsultacji społecznych. – To nowe możliwości, które możemy wykorzystać w dialogu z mieszkańcami – zachwalał Michal Sztybel, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej. Konsultacje miały być prowadzone lepiej, sprawniej i z korzyścią dla mieszkańców. Osiedlowi radni alarmują, że nic nie zmieniło się na lepsze. O spotkaniach konsultacyjnych w sprawie śmieci zostali powiadomieni na ostatnią chwilę.

„Dzisiaj po południu listem poleconym otrzymałem pismo z Biura Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnymi. Pismo jest z zaproszeniem na konsultacje społeczne w sprawie naliczania stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Spotkanie odbędzie się JUTRO!!! Dlaczego Urząd i władze Miasta Bydgoszczy informują mnie o tak bardzo ważnym spotkaniu tylko jeden dzień wcześniej? Jak mam poinformować mieszkańców o spotkaniu w tak krótkim czasie? Czy doczekamy się kiedyś, co do nas, mieszkańców Bydgoszczy, POWAGI SYTUACJI ze strony władz Miasta Bydgoszczy? – ogłosił na fanpage' u „Osowej Góry” Radosław Ginther, przewodniczący rady osiedla.

– My również zostaliśmy poinformowani na ostatnią chwilę. Cała sprawa jest prowadzona na szybko, na łapu capu. Ledwo pojawiła się propozycja, już rozpoczęły się konsultacje – mówi „Tygodnikowi” Violetta Kowalska, przewodnicząca Rady Osiedla Miedzyń-Prądy.

Szczegółowych informacji na czas nie uzyskali także radni Rady Miasta. – Nie otrzymaliśmy żadnych materiałów na temat konsultacji społecznych. Wiedzę, którą mamy, czerpiemy jedynie z medialnych komunikatów. Tak nie powinno być. Na poniedziałkowym posiedzeniu komisji nie było ani prezydenta Rafała Bruskiego, ani wiceprezydent Anny Mackiewicz. To staje się normą. Poprosiłem więc o przekazanie radnym materiałów i dopiero wtedy je otrzymaliśmy – mówi Jarosław Wenderlich, przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska.

 

Za czym lobbuje prezydent?

Prezydent Rafał Bruski dał mieszkańcom dwie możliwości w konsultacjach, ale nie ukrywa, że zamiast minimalnej – 50-groszowej podwyżki dla wszystkich mieszkańców, woli wprowadzić zupełnie nowy system naliczania opłat. – Będę rekomendował i mieszkańcom, i radnym propozycję polegającą na uzależnieniu ponoszonej opłaty od powierzchni zajmowanego mieszkania. W tym przypadku aż dla 75 procent mieszkańców opłata zmniejszy się. Jednak uszczelnienie systemu spowoduje, że koszty gospodarowania odpadami zostaną zrównoważone. Jednocześnie będzie to metoda mocno prorodzinna. Przewidujemy też połączenie jej z systemem pomocy socjalnej tak, aby złagodzić skutki wprowadzenia tego rozwiązania w odniesieniu do osób w trudnej sytuacji materialnej – przekonuje Rafał Bruski.

Na takim sposobie naliczania najbardziej ucierpią osoby samotne, a także właściciele dużych mieszkań i domów. W skrajnych przypadkach podwyżka może wynieść nawet 500 procent! O tyle więcej zapłaci samotnie mieszkająca osoba w domu o pow. 120 metrów kwadratowych. Zamiast dotychczasowych 13 zł opłaty wyniosą ją 65 złotych. Więcej zapłacą także pary, które posiadają mieszkanie większe niż 60 metrów kwadratowych. Zaoszczędzą praktycznie wszystkie rodziny wielodzietne i właściciele niewielkich mieszkań.

 

Protest na zachodzie

Przeciwko planowi prezydenta najgłośniej protestują mieszkańcy zachodnich osiedli miasta, gdzie dominuje zabudowa jednorodzinna.

– To, co zaproponował prezydent, jest totalnie bezsensowne. Po kieszeniach uderzy to najmocniej nas. Na Miedzyniu znam wiele przypadków, że w dużym domu mieszkają dwie lub trzy osoby, które uczciwie płacą. Teraz zapłacą więcej. Nie mówię już o osobach samotnych, głównie emerytach. Ich dopiero czekają podwyżki. A przecież to nie metry generują śmieci, tylko ludzie! Nie podoba mi się to, że mamy płacić za innych. I z jakiego powodu? Bo miasto sobie nie radzi ze ściąganiem należności? Nie wiem, niech ratusz zwiększy kontrolę, sprawdzi, kto nie płaci, a nie przerzuca odpowiedzialność na uczciwych mieszkańców. Gdzie tu sprawiedliwość? – nie kryje oburzenia Violetta Kowalska, przewodnicząca Rady Osiedla Miedzyń-Prądy.

Protestujących mieszkańców wspierają politycy Prawa i Sprawiedliwości. – Zamiast systemowego rozwiązania problemu mamy do czynienia z przerzuceniem kosztów na mieszkańców, w tym przypadku przede wszystkim na emerytów i osoby samotne. Takich pomysłów z pewnością popierać nie będziemy – mówi o pomyśle prezydenta poseł Łukasz Schreiber.

Radny Krystian Frelichowski krytykuje formułę konsultacji. – Prezydent próbuje zrzucić odpowiedzialność na mieszkańców poprzez konsultacje. To jest świadome skłócanie mieszkańców. No, ale prezydent będzie mógł powiedzieć, że mieszkańcy sami chcieli podwyżek – mówi. Jego klubowy kolega, Jarosław Wenderlich, dodaje: - Konsultacje społeczne powinny być jedynie sugestią dla rady i prezydenta, a ich wyniki nie powinny być wiążące. Przecież wystarczy, że w konsultacjach weźmie udział jedna osoba i będą one ważne. Jeśli decyzja mieszkańców ma być wiążąca, to zróbmy referendum. Jeśli nie, to mamy pseudokonsultacje – uważa. – Prezydent ma możliwości, aby dojść tego, kto jest odpowiedzialny za tę dziurę w budżecie i za to, że nie można ściągnąć opłat. Niech wskaże winnego, bo ktoś chyba jest winny – dodaje Jarosław Wenderlich.

Ireneusz Nitkiewicz, szef bydgoskiego SLD, przyznaje, że spotyka się z negatywnymi opiniami. – Byłem na spotkaniu związku emerytów i rencistów. To w dużej mierze osoby samotne albo pary. Wszyscy byli przeciwni naliczaniu stawek od metra kwadratowego. Prosili mnie, abym tych zmian nie popierał albo chociaż zadbał o jakieś ulgi dla seniorów – mówi.

 

Skąd dziura w budżecie?

W budżecie miasta na koniec 2016 roku z powodu zbyt niskich wpływów na gospodarowanie odpadami pojawił się deficyt w wysokości 2,87 mln zł. To konsekwencją niepłacenia przez ok. 50 tys. mieszkańców Bydgoszczy obowiązkowych opłat oraz konieczności likwidacji dzikich wysypisk. – Według Głównego Urzędu Statystycznego Bydgoszcz zamieszkuje ponad 353 tys. osób. Tymczasem opłaty za odpady ponosi niewiele ponad 304 tys. mieszkańców. Widzimy, że liczba osób niewnoszących opłat zwiększa się – tłumaczył konieczność wprowadzenia podwyżek prezydent. Przyznał, że jego służby nie są w stanie zmusić wszystkich do uczciwego płacenia. – Oczywiście, podejmowane przez miasto działania, m.in. kontrole Straży Miejskiej, powodują wychwycenie pewnej liczby tych osób. Ustalenie wszystkich niepłacących mieszkańców jest niemożliwe bez znacznego wzrostu kosztów administracyjnych, co z kolei powoduje, że są to działania nieekonomiczne – wyjaśnia prezydent Rafał Bruski.

Ratusz wyliczył także, że bardzo kosztowna okazała się likwidacja dzikich wysypisk. W ciągu ostatnich dwóch lat (2015–2016) likwidacja 323 nielegalnych miejsc wyrzucania odpadów kosztowała 439 tys. złotych. Oznacza to dużo ponad tysiąc złotych za usunięcie jednego dzikiego wysypiska.

Radny PiS, Paweł Bokiej, przypomina, że prezydent Bydgoszczy już w 2015 roku dysponował ekspertyzą firmy, która na zlecenie Urzędu Miasta przeprowadziła analizę kosztów wywozu odpadów. – Ekspertyza pokazywała w 2015 roku, że system będzie rentowny, jeżeli płacić za wywóz odpadów będzie 308 tysięcy mieszkańców, a w 2017 roku – ponad 304 tysiące. Czyli mniej więcej tyle, ile dzisiaj jest złożonych deklaracji. A zatem ten argument pana prezydenta, że obecnie nie płaci 50 tysięcy osób i dlatego trzeba zmienić system opłat, jest niedorzeczny – mówi.

Konsultacje społeczne potrwają do 14 czerwca. Na stronie internetowej www.czystabydgoszcz.pl/kalkulator można obliczyć wysokości swojej opłaty, w zależności od wybranej metody. Dodatkowe informacje można uzyskać pod numerami infolinii: 0 801 055 404, 52 58 58 000.

Wojciech Bielawa

Wojciech Bielawa Autor

Redaktor prowadzący