Historia 24 cze 2019 | Jarosław Kopeć
Uważał, że cnotę trzeba nagradzać. Profesor Polak o generale Nowku

Zbigniew Nowek (drugi z lewej) w towarzystwie Lecha Kaczyńskiego i Radosława Sikorskiego, 2006 r./ fot. Kimodin, Wikipedia

Śp. Zbyszek Nowek był wybitnym szefem polskich służb specjalnych – mówi jego przyjaciel, profesor Wojciech Polak. – Na emeryturze dbał, by ludzie związani z walką o wolną Polskę byli docenieni. Miał mnóstwo pomysłów i planów. Ta nagła śmierć je dramatycznie pokrzyżowała. Będzie go bardzo brakowało.

Zbigniew Nowek urodził się 1 lipca 1959 roku. 60. urodzin nie doczekał. Zmarł nagle w nocy 17 czerwca 2019 roku.

– Poznaliśmy się przez działalność w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów – wspomina profesor Wojciech Polak. – Na studia na Uniwersytet Mikołaja Kopernika przyszedłem w 1980 roku. We wrześniu powstał Tymczasowy Komitet Założycielski NZS, na którego obrady chodziłem. Zbyszek Nowek od samego początku był zdecydowanym liderem. Nasze relacje stały się bliższe, gdy zostałem członkiem Zarządu Uczelnianego, więc początkowo była to przyjaźń związana z działalnością w NZS.

Generał Nowek ukończył Wydział Prawa i Administracji na UMK w Toruniu w 1984 roku (później jeszcze przez dwa lata studiował historię). Wcześniej jednak musiał się ukrywać. – W stanie wojennym był wytypowany przez komunistyczne władze do internowania, ale zdążył się ukryć – mówi prof. Polak. – W tym czasie nie miałem bezpośredniego kontaktu ze Zbyszkiem. Z różnych poufnych źródeł wiedzieliśmy, że przebywa w Gdańsku.

Profesor wspomina, że po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 roku toruńskie struktury NZS zeszły do podziemia: – Ja nie byłem internowany. Z grupą kolegów podjęliśmy szereg działań, żeby zabezpieczyć mienie NZS, a potem podjęliśmy działalność podziemną.

Zbigniew Nowek ujawnił się jesienią 1982 roku. Pozwolono mu wrócić na uniwersytet i kontynuować studia. – W drugiej połowie 1982 r. Zbyszek, można tak powiedzieć, był naszym doradcą – mówi prof. Polak. – Przeczuwaliśmy, że ma swoje podziemne pola działania i nie może się mocno w toruńskie sprawy angażować. Jednak w trudnych latach 1983–85 dla środowiska NZS był naturalnym liderem.

Profesor wspomina, jak dzięki Nowkowi podziemne NZS wpłynęło na wybory elektorów studenckich, którzy współdecydowali o wyborze rektora UMK. – Miało być ich 20. I wszyscy byli związani z naszym podziemnym NZS. To byli nasi ludzie.

Podobnie zaangażowany był w wybory do Senatu UMK. – Każdy student z wydziału miał prawo głosować. Ale frekwencja musiała wynieść ponad 50 proc. – opowiada prof. Polak. – Wydaje się, że ówczesne Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego liczyło, że studenci nikogo do senatów uczelni nie zdołają wprowadzić. Jednak na UMK my, jako podziemne środowisko NZS, zorganizowaliśmy te wybory na wszystkich wydziałach i mieliśmy sześciu senatorów w Senacie. Dzięki temu mogliśmy informować jak „bezpieka” (Służba Bezpieczeństwa – przyp. red.) prześladuje studentów zaangażowanych w działalność polityczną, podziemną i składać wnioski, żeby Senat wyraził swoją dezaprobatę.

– Z czasem doszło do tego, że ci senatorowie studenccy byli zatrzymywani na 48 godzin w przeddzień obrad Senatu – wspomina profesor Polak. – Tak zatrzymywano na przykład Annę Mielnik, która później została żoną Zbyszka. Zbyszek włączył się też w 1985 r. w próbę tworzenia samorządu UMK. Udzielał wtedy rad młodszym kolegom. Był bardzo sprawnym organizatorem i szefem. Miał naturalny instynkt przewodzenia.

Chociaż się tym nie chwalił, przez całe lata 80. był drukarzem. – Jeździł co parę tygodni do Gdańska i drukował gazetki oraz książki – mówi Polak. – Ta podziemna drukarnia służyła gdańskiemu podziemiu do końca lat 80. Była tak dobrze zamaskowana, że „bezpieka” nigdy nie trafiła na jej ślad.

– Gdy likwidowano „bezpiekę”, w 1990 roku utworzono w Warszawie taką grupę, która pracowała nad budową nowych służb specjalnych, Urzędu Ochrony Państwa – mówi prof. Polak.– W tej grupie był m.in. kolega Zbyszka i mój z toruńskiego NZS, Kazimierz Mordaszewski. I to on podsunął kandydaturę Zbigniewa Nowka na szefa delegatury bydgoskiej. UOP bowiem organizowany był w oparciu o młodych, energicznych ludzi, bo takich ówcześnie potrzebowano. Wywodzili się z NZS i Ruchu „Wolność i Pokój”. Całe ekipy związane z tymi ugrupowaniami znalazły się w UOP. Zbyszek miał ogromy talent w tym kierunku, w sprawach związanych ze służbami specjalnymi. Był znakomitym szefem.

W listopadzie 1997 roku Zbigniew Nowek został najpierw zastępcą szefa UOP, by od 6 lutego 1998 objąć kierownictwo Urzędu.

– Po 2001 roku, gdy AWS przegrała wybory, musiał pożegnać się z funkcją. Nowa władza, Sojusz Lewicy Demokratycznej, zlikwidowała UOP i stworzyła Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego – wspomina prof. Polak. – Zbyszek został zmuszony do dymisji. Ale wrócił do służby w 2005 roku i został szefem Agencji Wywiadu, odnosząc wiele sukcesów.

15 sierpnia 2006 roku śp. prezydent Lech Kaczyński awansował Nowka na stopień generała brygady.

Profesor Polak podkreśla, że służby specjalne powinny być apolityczne, ale polityka odgrywała niestety rolę w sprawach kadrowych. – W 2008 roku rząd Donalda Tuska usunął Zbyszka z szefostwa ABW. Wtedy, w czasie posiedzenia komisji sejmowej służb specjalnych Tusk powiedział, że Nowek był najwybitniejszym szefem służb w III RP. Poseł Zbigniew Siemiątkowski z SLD spytał, „w takim razie dlaczego jest usuwany”? Usłyszał: A bo to względy polityczne – opowiada profesor Polak. – Na emeryturę nie odszedł, bo prezydent Kaczyński wziął go do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gdzie został zastępcą szefa tego ciała.

– Zbyszek miał szczególne relacje z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który cenił go, tak jak cenił wszystkich ludzi, którzy mówili prawdę, doradzali szczerze, nie lukrując rzeczywistości – mówi profesor Polak. – A Zbyszek taki właśnie był. Mówił wprost i taki układ z prezydentem sobie wynegocjował, mówił to, co myśli i Lech Kaczyński chętnie z nim rozmawiał.

Po katastrofie smoleńskiej generał Zbigniew Nowek przez kilka dni był p.o. szefa BBN. – Wtedy były zakusy, żeby natychmiast tam niektóre sejfy pootwierać, a on pilnował, żeby wszystko odbywało się zgodnie z procedurami. Pilnował wszystkiego do ostatka – opowiada profesor Polak.

Według profesora, na emeryturze generał kierował się instynktem działania dla dobra wspólnego. – Miał taką misję, żeby przypominać światu o Solidarności, o NZS – mówi. – Zawsze interesowała go historia. Mnie kilka razy namawiał do napisania tej czy innej książki. Był inspiratorem. Ale gdy namawiał, to i czynnie pomagał w pracy nad książką. Nigdy nie pozostawiał mnie samego. Z drugiej strony brał udział w różnorakich uroczystościach, był członkiem kapituły medalu marszałka województwa dla zasłużonych działaczy Solidarności, opozycji. Dbał o to, żeby ludzie byli uhonorowani. Uważał, że cnota powinna być nagradzana. Bardzo ważne było dla niego, żeby wszyscy, którzy walczyli o wolną Polskę, byli docenieni.

Profesor Polak podkreśla zainteresowanie generała historią. – Fascynował go Lwów. Ostatnią książką, którą czytał przed śmiercią, była „Historia Lwowa” Kazimierza Papée, którą dostał od profesor Alicji Grześkowiak. Mnie namówił, żebyśmy wspólnie wydali książkę o bitwie pod Zadwórzem. To takie polskie Termopile. Bitwa, która w 1920 roku ocaliła Lwów przed nawałą bolszewicką, w której zginęło ponad 300 młodych chłopaków. O tej bitwie przed wojną wiedziało każde polskie dziecko. A po wojnie pamięć o niej została przez komunistów przytłumiona.

Profesor dodaje, że inicjatywą Zbigniewa Nowka było, żeby w Toruniu powstało rondo Zadwórza. – I będzie takie rondo, w sierpniu zostanie otwarte – mówi.

Ostatecznie książka o bitwie została wydana przez Urząd Marszałkowski w Toruniu w nakładzie czterech tysięcy i została rozesłana po całej Polsce. – Mam nadzieję, że dzięki temu wielu ludzi może zdobyć wiedzę o tej bitwie – mówi profesor.

Dzięki staraniom ich obu Poczta Polska wydała znaczek, bloczek i kartę pocztową z reprodukcją obrazu Henryka Batowskiego „Bitwa pod Zadwórzem”.

Profesor Wojciech Polak podkreśla, że Zbigniew Nowek odszedł za wcześnie. – Miał mnóstwo planów, całą listę projektów do zrealizowania. Przychodził do mnie i na kartkach odhaczał poszczególne punkty – opowiada. – Miał wiele pomysłów: na realizację albumów, książek. Gromadził pamiątki historyczne, chciał je wykorzystywać do publikacji. Niestety, śmierć te plany pokrzyżowała. Cześć Jego Pamięci. Niech odpoczywa w pokoju.

Msza św. pogrzebowa gen. Zbigniewa Nowka rozpocznie się dzisiaj (24 czerwca) o godz. 11.00 w kościele pw. Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy (ul. ks. Jerzego Popiełuszki 3). Następnie kondukt pogrzebowy uda się na cmentarz w Cielu, gdzie generał zostanie pochowany.

fot. Archiwum Kancelarii Prezydenta RP, Wikipedia, GNU Free Documentation License