Jedzenie 3 sie 2020 | Krzysztof Drozdowski
Skrytykował toruńską restaurację. Właściciel grozi mu sądem

fot. fb/Bartosz Popowicz

Wizyta w restauracji potrafi czasem rozczarować. Długi czas oczekiwania, wygórowana cena a na koniec rozczarowanie z podanego dania. Dlatego wybierając miejsce posiłku kierujemy się opiniami innych osób. Tak też zrobił Bartosz Popowicz z Londynu, który w Toruniu skorzystał z usług popularnej pizzerii "Czerwony Pomidor"

Bartosz Popowicz po zakończonej wizycie wystawił toruńskiej restaracji niepochlebną opinię. Skrytykował praktycznie każdy aspekt restauracji, która dotąd cieszyła się dość dobrą opinią. Na profilu Facebookowym restauracji oraz popularnym serwisie TripAdvisor.pl zdegustowany  klient opisał swoje subiektywne doświadcenie. 

Wystawiona opinia nie spodobała się właścicielowi restauracji, który skierował do opiniującego wezwanie do usunięcia opinii. W przeciwnym razie sprawa o naruszenie dobrego imienia ma trafić do sądu.

 

 

Poniżej recenzja wystawiona przez Bartosza Popowicza:

Do restauracji przyszliśmy z myślą, że zachwalany Czerwony Pomidor będzie realną konkurencją dla innych pizzerii w Toruniu, w tym dla Kolorowego Pieca, innej sławnej z piecem opalanym drewnem. Byliśmy jednak głęboko zawiedzeni na każdej możliwej płaszczyźnie od obsługi, po samej pizzy kończąc.

Zaczęliśmy od oczekiwania około 15 minut, żeby ktokolwiek w ogóle do nad podszedł i poinformował nas o czasie oczekiwania na stolik. Jak już ktoś się pofatygował, to zostaliśmy usadzeni (na krzesła z porozrzucanymi saszetkami od cukru), ale za bardzo nie wiedzieliśmy co mamy ze sobą dalej robić, bo karta menu nie została zaserwowana od razu. Musieliśmy czekać kolejne 10 minut na jej zaserwowanie, niektórych piw w karcie brakowało, co było już kolejnym rozczarowaniem. Prawdziwy żart rozpoczął się potem, kiedy zamówione piwo butelkowe mieliśmy zaserwowane przez kelnerkę dopiero po 30 minutach, uderzając butelką i szklanką o stół i odchodząc, gdzie musieliśmy nalać je sobie sami (sic!)... sama pizza przyszła dopiero po około godzinie od wejścia do lokalu, co jest rozczarowaniem ze względu na to ze w samej pizzerii jest tylko 10 stolików, a później były już tylko zajmowane trzy.

Niestety pizza bardzo rozczarowująca. Opadająca, rozlewająca się, ze spalonym ciastem i jego bokami. Nikt w trakcie jedzenia do nas nie podszedł żeby się zapytać czy nam jedzenie smakowało. Porcja mała, nie można się nią najeść, a dodatki nie były najwyższej jakości.

Na największy kabaret przyszedł czas po całym „doświadczeniu”. Okazało się że obsługa jest dopiero drugi dzień, w ogóle nieprzeszkolona. To był przykry obraz widząc jak odbijają od wszystkich stolików bez najmniejszego pojęcia co jest najważniejsze w obsłudze klienta. Poprosiłem o rozmowę z właścicielem lokalu i to doświadczenie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w fakcie że to nie jest dobre miejsce na spędzenie niedzielnego popołudnia. Przedstawiając mu wrażenia ze swojego pobytu, ciagle mi przerywał sugerując ze to nie jego wina ze obsługa jest nowa, a ja się nie znam, bo jestem Polakiem, bo „nigdy nie byłem w Rzymie”, a on tam „mieszkał przez 26 lat”, więc wie lepiej, że pizza może być spalona. Pizza alla Romana w Czerwonym Pomidorze w ogóle jej nie przypominała, a nawet wspomagając się zdjęciami w galerii Google, żeby zweryfikować swoją ignorancję, niestety nie zobaczyłem żadnej z nich ze spalonym ciastem i bokami jak w tej pizzerii...

Przykro mi, że niestety ego właściciela wygrało i nie był w stanie przyjąć konstruktywnej krytyki, więc po prostu wyszliśmy płacąc za najdroższą pizzę w Toruniu, która okazała się być też jedną z gorszych. Na nic dla mnie tłumaczenie, że „trzeba było powiedzieć że pizza jest nie w porządku, to byśmy zrobili nową”, jak na pierwszą czekało się godzinę - z całym szacunkiem, ale nie mieliśmy już ani czasu ani ochoty przebywać w tym miejscu dłużej, jednocześnie będąc głodnymi. Nie mówiąc już o tym że nikt z obsługi się nie pofatygował żeby nas w ogóle w trakcie zapytać o zdanie.

Wg nas, właściciel jest skąpcem, który oszczędza na wszystkim co się da począwszy od pracowników (nie bez przyczyny cała załoga była nowa i niewyszkolona), wystroju (wystające kable od braku telewizora, najtańsze listwy przysufitowe, niejednakowe krzesła i praktycznie brak dodatków, które spowodowałoby ze to miejsce byłoby o wiele przytulniejsze), produktów, a nawet radia, gdzie było puszczone przypadkowe włoskie radio z reklamami w tle, co nie oddawało najlepszego odczucia w tym lokalu. Właściciel może i mieszkał we Włoszech, ale sposób zarządzania niestety jak na Rzym, ale ten podbydgoski (z całym szacunkiem do mieszkańców tej wsi).

Rozczarowujące jedzenie · Powolna obsługa · Małe porcje · Słaba prezentacja
 
inf. fb/Bartosz Popowicz
Krzysztof Drozdowski

Krzysztof Drozdowski Autor

Publicysta, autor wielu książek historycznych.