Komentarze 18 kwi 2018 | Redaktor

Czy były możliwości, żeby zapobiec temu niewątpliwemu przecież skandalowi, że wśród honorowych obywateli Bydgoszczy, obok takich osobistości jak Jan Paweł II, Tadeusz Nowakowski czy Andrzej Szwalbe, znalazł się donosiciel komunistycznych służb?

      

Michał Jędryka

redaktor naczelny

„Tygodnika Bydgoskiego”

Publikacja dr. Krzysztofa Osińskiego dotyka tematu, z którym nasze społeczeństwo i państwo zmaga się od kilkudziesięciu lat, od przełomu roku 1989. Od tego czasu wielokrotnie wznawiano i wygaszano debatę, czy powinniśmy ujawniać, czy - przeciwnie - objąć tajemnicą fakty współpracy obywateli polskich ze służbami państwa komunistycznego. Przykład Rajmunda Kuczmy pokazuje, jak bardzo bolesne konsekwencje przyniosło zignorowanie tego problemu i o tym wspomina też autor artykułu. Ale niezależnie od tego, jak bardzo ta informacja będzie bolesna dla najbliższych zmarłego, dla tych, którzy z nim pracowali, trzeba zastanowić się jeszcze nad jedną sprawą. Czy nie jest karygodnym zaniedbaniem, że przed przyznaniem honorowego obywatelstwa miasta czy innych tytułów lub odznaczeń miejskich świadczących o zasługach dla społeczeństwa, nie dokonuje się choćby podstawowego sprawdzenia akt znajdujących się przecież w archiwach instytucji państwowych? Czy były możliwości, żeby zapobiec temu niewątpliwemu przecież skandalowi, że wśród honorowych obywateli Bydgoszczy, obok takich osobistości jak Jan Paweł II, Tadeusz Nowakowski czy Andrzej Szwalbe, znalazł się donosiciel komunistycznych służb? Te pytania osoby publiczne w Bydgoszczy muszą sobie zadać, a my, bydgoszczanie, chcielibyśmy poznać odpowiedź.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor