Ludzie 19 lis 2017 | Redaktor
Straż coraz mniej pożarna. Red. Lewicka-Ritter rozmawia z Pawłem Frątczakiem

St. bryg. Paweł Frątczak

Podczas ostatniego huraganu „Grzegorz”, w całym kraju strażacy wyjeżdżali do ponad 10 tysięcy zdarzeń. Rozmawiamy o tym ze starszym brygadierem Pawłem Frątczakiem – rzecznikiem prasowym komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Medale za wiek historii

Ludzie 15 lut 11:58

Dwustu lat!

Ludzie 31 sty 11:19

Niestety podczas huraganu zginęły 2 osoby, 20 zostało rannych, w tym 8 strażaków. W 4 weekendowe dni Wszystkich Świętych w Polsce doszło do 1220 pożarów, w których zginęło 7 osób, a 61 zostało rannych. Strażacy wyjeżdżali też w tym czasie do 1339 wypadków drogowych, w których życie straciło 29 osób, a 929 odniosło rany.

Starszego brygadiera Pawła Frątczaka znamy z komunikatów prasowych i telewizyjnych, gdy np. przekazuje informacje o groźnych wydarzeniach.

Ostatnio jakby częściej widuję się z Państwem – mówi rzecznik – bo i przyroda staje się coraz bardziej nieprzewidywalna. Powodzi czy huraganów jest na pewno więcej. Nadal też sporo mamy wyjazdów do wypadków komunikacyjnych, do interwencji chemicznych, ekologicznych, do utonięć czy katastrof budowlanych. Wyjazdy do pożarów stanowią tylko 30 procent wszystkich naszych interwencji. Poważnym problemem w okresie grzewczym jest także wzrastająca liczba zatruć tlenkiem węgla. A zimą i latem utonięcia. W ubiegłą zimę śmierć pod wodą poniosło 41 osób, a 57 zostało przez strażaków uratowanych. Tego lata natomiast utonęło 259 osób, a 145 wyłowiliśmy, ratując przed śmiercią.

 

Krystyna Lewicka-Ritter: Smutna statystyka, Panie brygadierze. Jak możemy przeciwdziałać tym wszystkim zdarzeniom, ratując może życie wielu ludzi?

st. bryg. Paweł Frątczak: Przede wszystkim powinniśmy słuchać tego, o czym się mówi choćby w mediach. Jeśli ostrzegamy przed gwałtownymi zjawiskami atmosferycznymi, lepiej pozostać w domu, usunąć z balkonów przedmioty, które mogą zostać porwane przez wiatr, nie stawiać samochodów pod drzewami. By uniknąć wypadków na drodze, oczywiście szanować przepisy. Przede wszystkim zdjąć nogę z gazu i częściej stosować zasadę ograniczonego zaufania do pozostałych uczestników ruchu drogowego. Nad wodą latem i zimą – zawsze włączać zdrowy rozsądek. Zakładać w domach czujniki czadu, regularnie czyścić kominy i nie zatykać kratek wentylacyjnych! To są oczywistości, z którymi zbyt łatwo się oswajamy, sądząc, że wypadki zdarzają się nie nam – tylko innym. Gdy już jednak coś się zdarzy, nie nagrywajmy czyjejś tragedii i nie utrudniajmy działań służbom ratowniczym. Każde takie zdarzenie niech jednak będzie dla nas ostrzeżeniem.

 

W Państwowej Straży Pożarnej pracuje ponad 30 tysięcy świetnie wyszkolonych strażaków, prawie 1300 kobiet, ale tylko 42 jeżdżą do zdarzeń. Gdy widzimy Was w akcji, uzmysławiamy sobie wagę waszej służby.

Aby tych ratowniczych akcji było jak najmniej, korzystajmy z bogatej prewencji społecznej prowadzonej przez strażaków. Na naszej stronie internetowej www.straz.gov.pl są między innymi gotowe konspekty do zajęć w przedszkolach i szkołach na temat szeroko pojętego bezpieczeństwa. Generał brygadier Leszek Suski – komendant Główny PSP – wydał na rok 2018 kalendarz strażacki dla szkół, gdzie ogłasza bardzo ciekawe konkursy dla uczniów. Do wygrania są między innymi tablety. A kobiet uczestniczących w akcjach jest tak mało między innymi dlatego, że taki osobisty strażacki ekwipunek waży blisko 25 kilogramów!

 

Może, dzięki tym konkursom wielu uczniów, tak jak Pan, zachwyci się strażacką służbą?

Tak, ja rzeczywiście od dziecka kochałem czerwone samochody z drabiną na dachu. Zbierałem ich miniatury. Chciałem ratować ludzi, pomagać im – i tak się stało. W służbie jestem już od 1983 roku. Przeszedłem przez piekło ognia, gdy podczas pożaru lasu, przewracające się płonące drzewa odcięły nam drogę odwrotu. Wyszliśmy wtedy z tej pułapki, bo koledzy, narażając swoje życie, pomyśleli, jak nas stamtąd wyciągnąć. Od ponad 30 lat sprawuję już jednak funkcję rzecznika prasowego, najpierw w Bydgoszczy i Toruniu, teraz w Warszawie.

 

Na święta i weekendy stara się Pan być z rodziną w Bydgoszczy. Zdarza się Panu gotować dla nich?

Kulinaria, tak jak dla każdego człowieka, są oczywiście dla mnie ważne. Gdy jeżdżę służbowo lub prywatnie po świecie, odwiedzam nie tylko tamtejsze jednostki strażackie, ale także interesuję się lokalnymi, regionalnymi przysmakami. Lubię gotować na przykład zupę caldo verde z jarmużem – rodem z Portugalii.

Krystyna Lewicka-Ritter

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor