Kultura 31 lip 09:27 | Redaktor
 Życie w ukryciu – kulturalne propozycje Galerii Autorskiej.  Magdalena Jóźwiak – poezja i fotografia [ODSŁONA 145.]

Magdalena Jóźwiak Łąka gra 2015

Magdalena Jóźwiak ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i pracuje zawodowo jako lektorka języka angielskiego. Poza pracą dydaktyczną pisze oraz fotografuje.

Magdalena Jóźwiak zadebiutowała indywidualną wystawą fotografii pt. „Przypomnienia” w galerii toruńskiego Domu Muz 1996 roku. W tym samym roku została finalistką 32 Studenckiego Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie, gdzie wykonała między innymi utwór do własnego tekstu.   


Magdalena Jóźwiak - Poetka i fotograf

Fotografie prezentowała na kilkunastu wystawach (w tym sześciu indywidualnych), a kilka ukazało się w różnych publikacjach. Zarówno jej teksty, jak i zdjęcia zostały kilkakrotnie uhonorowane na ogólnopolskich konkursach. W 2013 roku zajęła drugą nagrodą w Turnieju Jednego Wiersza w ramach Festiwalu Złoty Środek Poezji w Kutnie. W 2015 roku była finalistką 10 edycji ,,Połowu” zorganizowanego przez Biuro Literackie. Wybór wierszy autorki ukazał się m.in. w Akancie, Pocztówkach Literackich Maliszewskiego (na stronie Miesięcznika Odra) i w Toposie.


Magdalena Jóźwiak – poezja i fotografia

czułość

leśne dzwonki
wrzos budzi się do życia
drzewa po kolana w jasnych kłosach
chciałabym opowiedzieć nasze ślady
twój uśmiech
zielony skrzat na sześciu a może ośmiu nogach
wspina się na drewniane pireneje
oddycha żywica
szarzeje piasek
pociąg oddala się ze śpiewem
mijam drzewa które nas znają
ptaki cicho się dziwią
pyta o ciebie mech

11 lipca 2021

 

* * *

uciekamy przed zmianą pozycji księżyca w prostokącie okna
zatrzymuje nas świat latających owadów
czarne kropki załatwiają sprawunki
znienacka wpadają w kadr
szybko oddalają się
podobnie ptaki
odgaduję który jest sam
który spieszy do dzieci
a który dopiero stawia dom
szybki ruch skrzydeł przypisuję wróblom
po płynnym locie domyślam się łabędzi
kawkę mylę z wroną

muchy poszły już spać
czarne koszyczki na skrzydłach
poszły spać
księżyc zaraz zniknie za ramą okna
z ruchu chmur czytam kierunek wiatru
czas gra w berka
nie daje się ograć

26 marca 2021

 

ostrzeżenie

od dwóch tygodni
przechodzę z sierpnia w jesień
księżyc rozpoczyna kolejną fazę
dojrzewa jak grejpfrut
zapisuję czas
by go nie tracić

czas śmieje się ze mnie
ucieka mi
wciąż daję się nabrać
że kiedyś go złapię

jeśli przestanę uciekać
złapiemy się w objęcia
i już cię nie wypuszczę
ostrzega

4 sierpnia 2022

 

niedomknięte okno

pierwszą od lewej
ogranicza nawias
pośrodku znak
jak minus
brzuch nawiasu
zahacza o nieskończoność
wolne miejsce z prawej
oznacza że czekają
dają mi czas
nie ma pośpiechu
prędzej czy później przestrzeń zapełni się
zamkną okno

19 lipca 2022

 

kiedyś później (fragment)

Postanowiła pozbierać zdania, dla których wcześniej nie znalazła czasu. Te najistotniejsze naprzykrzały się jak skomlące psy. Z drugiej strony były cierpliwe. 

Zanotowała już odprowadzenie wzrokiem pary ptaków. Dostrzegła je mimo odległości na tle szarego niskiego nieba. Kto powiedział, że nie warto odprowadzać ptaków? Nigdy nie wiadomo czy powrócą nad horyzont wzroku.

Przyszły obrazy topól, a wzrok biegł ku ich szczytom. Czarne, strzeliste, smukłe. Pasowały do miejsca, w którym dane im było wzrastać.

Jakby szczotką do włosów próbować ogrzać zimową noc – pomyślała susząc włosy. Skojarzenie przyszło znienacka i spodobało jej się. Może coś się z niego rozwinie.

Gdy zaczęła pisać, trudno było skończyć. Zaczynały przybiegać kolejne zdania. Jak dzieci łase cukierków. Była hojna. Nie skąpiła im czasu. Zaczynało się to wszystko układać w większą całość, a margines kurczył się pod naporem słów.

Mimo późnej pory notowała. Zbierała kolorowe odpryski jak szkiełka z dzieciństwa znajdowane w piaskownicy, pod które kładło się srebrny papierek z czekoladowego cukierka. Pod warstwą piasku lekko przecierało się środek szkiełka, by sprawiał wrażenie butelkowo-zielonego skarbu. Działanie to miało doskonale przewidywalny skutek, a umiejętne kołowanie palcem po centrum miłego w dotyku szkła było po prostu przyjemne i na swój sposób relaksujące.

Jak wspaniale dziecko potrafiło zająć się sobą. Dorosły marnotrawił czas, dostrzegał niebezpieczeństwo, łapał się za głowę, groził palcem, drżał ze strachu, a dziecko było dzieckiem i zupełnie nieświadomie gromadziło pogodne wspomnienia na trudniejszy czas.

Dziecko pozostaje w dorosłym. Czasem dorosły odzywa się w dziecku. Robi mądre miny, używa zapożyczonych słów i zamartwia się ponad miarę.

Czasem dziecko i dorosły idą razem na spacer. Spadają liście i oboje czują, że jest coś więcej. Gdzieś dalej. Kiedyś później.

2 lutego 2023

 

skojarzenia

Od głaskać do gładzić pozornie niedaleka droga. Między głaskano a gładzono może już wyrosnąć przepaść. Bliskoznaczne mogą niebezpiecznie zmienić się w przeciwstawne. Wszystko zależy od intencji autora i interpretacji. Pogłaskano – zgładzono – czas przeszły dokonany nie pozostawia już wątpliwości. Co przyniesie przyszłość? Będą głaskać czy gładzić? Jaka będzie intencja? Czy pozostawi pole dla interpretacji? A może warto poszukać innych słów?

30 stycznia 2023

 

30 stycznia 2023

Z jakiegoś powodu. Może estetycznego, a może z zamiłowania do słowa pisanego, woli zapis 30 stycznia 2023. 30 I 2023 brzmi bezosobowo. Nieprzystępnie. Suchy i oschły jak niechciana chrypka. Wygląda cmentarnie. Wybrany zapis daty bardziej ludzki. Jakby ktoś pogładził pod szyją, wzdłuż mostu z ramion. W wyziębionym pokoju robi się cieplej.

30 stycznia 2023

 

piaskownica

Wystarczy nie wychodzić poza obręb piaskownicy, a wszystko będzie dobrze. Wychodzę.

30 stycznia 2023

 

Can you hear me?

Idę palcem po śladzie. Prowadzi mnie zawinięty szlak firanki. Stamtąd już niedaleko do bieli. Koronkowa połać. Kwadratowe oczka tkaniny otwierają mnie na świat. Stadko ptaków przemierza zamglony horyzont złożony z chmur i wiatru. Horyzont nie ma końca ani początku. Kryje się we mgle.

W kuchni zaczyna wrzeć zupa. Warzywa wypływają na powierzchnię. Mienią się kolorowo. Podskakują sześciany ziemniaków. Wirują bryłki buraków. Krążą paski marchwi. Zupa zapowiada się na udaną. Wrzucone, na oko dobrane przyprawy, zbratały się z wodą.

Oddycham. Wiem, że to się dzieje. Przelatują wrony. Grupami. Pospiesznie. Dzień chyli się ku końcowi. Mimo średnio-popołudniowej pory. Niebo zapowiada opady. Najwidoczniej chce się poskarżyć. Nadmiar kropel zebranych minionego dnia osiadł na nagich gałęziach akacji. 

Wkrótce mam zacząć pracę. Będę sprzedawać słowa w języku, którego nie znają niemowlęta tej ziemi. Będę się uśmiechać, mówić ,,Hello” i pytać: ,,Can you hear me?”. Będę zaczynać jak zwykle. Podobny zestaw powitań i pożegnań. Zmieniać się będą tylko twarze.

Każda decyzja to utrata i zysk. Czas ponagla mnie. Dopijam kawę. Obiecuję, że nie jest to moje ostatnie słowo.

19 stycznia 2023

 

nieśmiertelna

Oszczędzaj światło – słyszy. Chce napisać jak najwięcej. Tym dodaje treści dniu. Sprawia, by nie odchodził bez śladu. Chce zatrzymać słowa, ubrać ciało w myśli. Wierzy, że jest nieśmiertelna. Wie, że jest.

25/26 stycznia 2023

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor