Wydarzenia 19 lis 2019 | Marta Kocoń
Fasada kościoła, z tyłu zimowy ogród.  Zachodnią pierzeję można odbudować w takiej formie

Maciej Bakalarczyk ze stworzoną przez siebie makietą pojezuickiego kościoła/fot. Anna Kopeć

Jesteśmy za dużym miastem na małe marzenia – mówił we wtorek (19 listopada) menedżer Starego Rynku i Śródmieścia Maciej Bakalarczyk. W rozmowach z fachowcami wypracował swoją koncepcję odbudowy zachodniej pierzei Starego Rynku – z wejściem do „złotych” podziemi, wieżami widokowymi i zimowym ogrodem.

Podczas spotkania z mediami przedstawiał plany kontynuacji cyklicznych imprez w centrum, takich jak Nocny Batory czy Śniadanie na Trawie. Opowiadał m.in. o promowaniu miasta poprzez zieleń – tworzeniu nowych miejsc zielonych, w tym zielonych przystanków (pierwsze dwa miałyby znaleźć się przy operze i na placu Teatralnym), ograniczeniu godzinowym sprzedaży alkoholu w centrum, by uniknąć generowanych przez nocną sprzedaż problemów.

Wszystko to przyćmiła jednak przedstawiona przez niego koncepcja odbudowy zachodniej pierzei Starego Rynku. – Zbliża się stulecie powrotu Bydgoszczy dla Macierzy. Myślę, że to dobry czas, żebyśmy wykonali prawdziwy, duży ruch dla tego miasta. Jesteśmy za dużym miastem na małe marzenia – mówił Bakalarczyk.

Pierzeja została zburzona przez Niemców w 1940 roku, a temat odbudowy – bezskutecznie – powracał od momentu zakończenia wojny. Dyskusja toczy się nie tylko wokół tego, czy odbudować, ale i w jakiej formie (historycznej czy „nowoczesnej), i z jakim przeznaczeniem. To ostatnie dotyczy zwłaszcza najważniejszego gmachu pierzei, tj. pojezuickiego kościoła.

Bakalarczyk proponuje kompromis. – Najciekawszym elementem inwestycji byłby środkowy element: replika fasady kościoła, za którym odkrylibyśmy podziemia – mówił. Fundamenty są bowiem doskonale zachowane. – Jest bardzo duża presja, chęć mieszkańców, żebyśmy wreszcie mieli w Bydgoszczy turystyczne podziemie. To świetna okazja, żeby stworzć je w tym miejscu – przekonywał.

Przykłady projektów zimowego ogrodu z innych miast/fragment prezentacji Macieja Bakalarczyka

Nad podziemiami natomiast stanąłby zimowy, przeszklony ogród. A co w podziemiach? Złoto! – Mamy przynajmniej trzy mocne historie złota w Bydgoszczy: skarb bydgoski, najdroższą złotą monetę i złote podkowy Ossolińskiego – mówił. Jerzy Ossoliński, XVII-wieczny starosta bydgoski, by wywrzeć wrażenie podczas poselstwa w Rzymie, kazał „na luźno” podkuć konie złotymi podkowami. Te gubiły je na ulicach, nie pozostawiając wątpliwości, że jadą „wielcy panowie”.

– Promocja przez złoto to jest coś, na co powinniśmy postawić w najbliższej przyszłości – zapewnia Bakalarczyk. – Formą tej promocji powinna być prezentacja skarbu w podziemiach dawnego kościoła. Obecnie rynek przyciąga tylko gastronomią, mielibyśmy wielką atrakcję turystyczną.

Jej elementem byłyby wieże widokowe dostępne dla zwiedzających. Menedżer podkreśla, że dobrego punktu widokowego w centrum brakuje, a ogrodem zimowym na rynku nie może poszczycić się żadne polskie miasto.

Swoją koncepcję nazwał „Ogrody historii”. – Z większą grupą osób pracujemy nad tym od dłuższego czasu. Przeprowadziłem rozmowy z autorytetami z różnych dziedzin, kilkoma byłymi prezydentami, fachowcami z dziedziny archeologii, architektury, Radą Estetyki, konserwatorem zabytków, osobami odpowiedzialnymi za zieleń… Każdy element został przedyskutowany – mówił. 

fragment prezentacji Macieja Bakalarczyka

Kamienice z lewej strony pierzei także miałyby zostać odbudowane w kształcie historycznym. Wnętrza przeznaczone zostałyby na zupełnie nowe – zapewne gastronomiczne – funkcje. Bakalarczyk przewiduje, że tę część inwestycji zrealizowano by we współpracy z podmiotami prywatnymi, które zadbałyby, by przyciągnąć w to miejsce klientów, by gmachy nie stały puste.

– Ta koncepcja szanuje naszą historię, a jednocześnie pokazuje nowe rzeczy, które mogłyby się wydarzyć. W lutym można by wypić espresso w ogrodzie zimowym albo popatrzeć na nocne miasto z góry – tłumaczy.

W wyniku odbudowy miałoby też powstać miejsce wyciszenia – jak mówi Bakalarczyk, nie kaplica, ale przestrzeń, która dla jednych byłaby miejscem modlitwy, dla innych zadumy, nawiązująca do dramatycznych wydarzeń, które na rynku rozgrywały się w pierwszych dniach wojny. Pomnik Walki i Męczeństwa Ziemi Bydgoskiej miałby znaleźć się albo w części przeszklonej za fasadą kościoła, albo zostać przeniesiony na Wzgórze Wolności, w miejsce po Wieży Bismarcka.

– Każdy, kto zna dobrze historię Bydgoszczy wie, że najlepszym możliwym upamiętnieniem tych historii, które wydarzyły się tu we wrześniu 1939 roku, jest po prostu sama pierzeja, nie ma lepszego upamiętnienia. Ci ludzie nie ginęli dla pomników, ginęli dla prawdziwego, żywego, pięknego miasta – mówił Bakalarczyk.

Jak podkreśla, jest otwarty na dyskusję, korektę ew. błędów w koncepcji. Uważa jednak, że do swojego pomysłu jest w stanie przekonać osoby z obu biegunów sceny politycznej, zarówno osoby starsze, jak i młodsze. Odbywał rozmowy także ze Społecznym Komitetem Odbudowy Zachodniej Pierzei Starego Rynku. – Przez pół roku udało mi się zbudować bardzo silny kompromis – mówi.

Szacowanych kwot na razie nie chce zdradzać. W jego ocenie perspektywa realizacji to okres ok. ośmiu lat. – Najbliższy rok byłby poświęcony dopracowaniu koncepcji, następny byłby rokiem projektowym. Stulecie jest świetnym momentem, żeby podjąć decyzję o takim projekcie.

Podkreśla, że ma związane z przedsięwzięciem obawy. Jest jednak przekonany, że pomysł warto wcielić w życie. – Gdybym się nie bał, to byłby słaby projekt – mówi. – Stworzenie przestrzeni historycznej, ale także innowacyjnej, może być strzałem w dziesiątkę dla naszego centrum, czymś, co podbuduje nam dumę i przyciągnie kolejnych turystów.

Marta Kocoń

Marta Kocoń Autor

Sekretarz Redakcji